autor: Marek "Dziki" » maja 14, 2013, 4:31 pm
Poproszono mnie abym napisał kilka słów o Edwardzie. Ale co tu pisać, kiedy każde słowo wydaje się być banalne w konsekwencji tego co się stało. Nie znałem Edwarda zbyt długo i zbyt dobrze. Są tacy, którzy znają go o wiele lepiej ode mnie. Poznaliśmy się jakiś rok, no, moze półtora roku temu podczas jednego z pierwszych moich "Wielkich Guli " w Parapecie. Przrzyszedł, słuchał uważnie, w pewnej chwili podszedł do mnie i rzekł coś w te słowa "(...) cześć. Edek jestem. Z Old Wave'ów. Niezła impreza." Nie słyszałem wtedy jeszcze ani o zespole Old Wave, ani o Edku chociaż w światku muzycznym był już dobrze znany. Jednak ta jedna chwila wystarczyła, zeby poczuc sympatię do gościa z siwą bródką, jak się poźniej okazało do wielkiego przyjaciela, muzyka, poety, człowieka z ogromną charyzmą. Spotykaliśmy się później wielokrotnie, aż zapytany przeze mnnie kiedys czy zagra na kolejnym "Wielkim Gulu" stwierdził tylko. "Jak mógłbym dla Ciebie przyjacielu mój nie zagrać." To wystarczy za wszystkie słowa. I zagrał, a własciwie zagrali. Bez zbędnych pytań o sprawy przyziemne, bez jęczenia na niedostatki z nagłośnieniem. Mówiliśmy sobie wiele o różnych sprawach, Ale pośród tych wielu spraw i rozmów najbardziej zapamiętałem jedno zdanie "(...) Marek. Rób to co robisz, graj i organizuj więcej takich imprez bo to, co robisz jest dobre, a one, te imprezy są miernikiem naszej wrażliwości." Edku. Przyjacielu. Teraz będziesz grał juz zupełnie gdzie indziej. Odeszłeś od nas dość nieoczekiwanie. Ja mogę Ci tylko obiecać, ze Twoje słowa nie będą puste. Postaram sie ze wszech miar robić to o czym mówiłeś. Będziemy pamiętać o Tobie przyjacielu.
Pozdrawiam Marek Orłowski