Zbyszku, chyba nie będziesz zadowolony z mojej j opinii
Ja zawsze bardzo wysoko oceniałam P.Greena ( Fleetwood Mac, Bluesbreakers, ale ... no właśnie
)
Jak ja mam ochotę posłuchać Roberta Johnsona, to włączam sobie jego płytę .
Covery , nawet te dobre, to są tylko covery ...
Pomimo, iż na tej płycie , gościnnie wystąpiło wiele uznanych gwiazd bluesa, w tym jedna, która osobiście znała R.J , jakoś nie robi to na mnie większego wrażenia.
Nigdy nie byłam fanką Roberta Johnsona, ale też szczerze przyznać muszę,ze niewielu współczesnych, może zrobić z "jego utworów" (
) coś lepszego, niż on sam .
Płyta jak dla mnie - na jeden raz
Dla mnie to taki pastisz
... Robert Johnson ze swoją gitarą wzbudzał we mnie o wiele większe emocje, niż ci wszyscy panowie razem do kupy wzięci ( choć wielu z nich ogromnie szanuję , często bardziej niż samego Johnsona )