można jeszcze poczytać ( choć widzę ze już dość czytacie
) mała syntezę:
"Harmonijkarze Muddego Watersa"
http://radioderf.info/index.php?main=16 ... 508e6d2595
___________
Prawda była pewnie taka ze Muddy nie pozwalał się zazwyczaj wyszaleć harmonijkarzą. Miało brzmieć jak z LW i tyle. Co więcej Little Watler miał brzmieć podobnie do skrzypiec z pierwszych nagrań Watersa. Zwróćcie uwagę na frazy grane na lomaxowych nagraniach. Naprawdę da się wyczuć podobieństwa.
Naprawdę kiedy weźmie się słabo jakościowo składankę Watersa, to wątpię by ktoś wskazał bezbłędnie gdzie kto gra
Na pewno jednak byli goście co raczej robili tak jak chciał Muddy niż pozwalali sobie poszaleć. Jest takie video Muddego z Oregonu ( 1971 ) gdzie przygrywa mu George Smith. Facet gra łagodnym dźwiękiem bez jakiś przesterów pod sufit. Ma swój styl.....jednak co gra solówkę to patrzy się na Watersa z przerażeniem w oczach. A to że jest pewnym siebie muzykiem to wiadomo, zresztą podczas tego samego koncertu miał recital solowy i tam dał czadu jak się patrzy. Podejrzewam więc że Muddy był raczej wymagającym szefem.
sam koncert z Oregonu:
http://www.youtube.com/watch?v=BShwmWviC5Q
( tu jest mało przerażenia )
to jedno z lepszych dokonań Watera i ekipy moim zdaniem. Tutaj muzyka płynie i nie jest przyciężka.
__________
Mistrzem grania tego samego ( choć robi to pięknie ) pozostaje jednak Portnoy....ten to naprawdę miał przygotowane wszystko zanim wszedł na scenę - takie odnoszę wrażenie.
Co do Cottona to nie ma co nie jestem tu obiektywny. U Watersa jednak dodał nieco swojego. Odnoszę wrażenie ze grał więcej, niż LW - nawet przeciw dziwnej zasadzie ze harmonijka milczy jak wokalista śpiewa. Facet miał takie wyczucie rytmu ze momentami robił z harmonijki raczej bas
Wystarczy klasyka....live at Newport na cały regulator aby poczuć ze ten gość robi tam niesamowitą robotę w tle. Cotton pod koniec lat 60tych założył własną kapele i nie był to zespół normalny. Grali dosłownie wszystko. Głównie standardy R&B i Soulu z lat 50/60s. Tutaj to płyty z 1967 roku w tym mistrzowska "James Cotton Blues Band". No i szczyt jego możliwości to chyba 1976 rok i potem płyta
Live at Electric Lady
Poroponuje wszystkim przesłuchać. To jest wyjątkowa i oryginalna harmonijka. Taki styl gry....to jest Cotton i nie znalazł on udanych naśladowców. Bo nie dość ze harmonijka mistrzowska to jeszcze sekcja gra tak że hoho