Freebird: z tym, że muzyka schodzi na psy, to był skrót myślowy. Miałem na myśli wyłącznie współczesny rockowy mainstream. Absolutnie nie zamierzam umniejszać dokonań wielu ciekawych artystów (działających przeważnie pod powierzchnią medialną). W końcu sam regularnie kupuję nowe płyty i na ogół zakupów nie żałuję. Niemniej, jak popatrzymy na wyniki plebiscytów pisma Melody Maker z początku lat 70-tych i porównamy z dzisiejszymi listami...
Karambol: myślę, że trochę rock się skończył (rock popularny dotarł do ściany, rock progresywny przebił się przez ścianę do sąsiadującego z nim metalu), a trochę "dogorywa na marginesie szerszego zainteresowania". I obstawiam, że właśnie dlatego mniej piszą obaj panowie W. - nie mają do dzisiejszego grania tyle serca, co do dawnego. No i sporo czasu zajmuje im pewnie kierowanie pismem i inne zajęcia. Do Weissa mam sentyment za sprawą pierwszej Rock Encyklopedii. To książka pełna skrótów i subiektywna do bólu (Weiss to ewidentnie anglofil patrzący koso na wiele grup amerykańskich), ale na swój sposób genialna. Facet ujął w jednym tomie całego rocka (i sporo muzyki okolicznej) do 1990 r., nie popadając przy tym w encyklopedyczną suchość. Napisał coś, co broni się nawet po 20 latach, dzieki zwartości i treściwości.
Natomiast sposób w jaki zapełniają te ponad 100 stron pisma jest prosty - coraz bardziej poszerzają definicje słowa rock.
Kazek: ja nie mam żalu do redakcji TR. Wiem, że robią, co mogą żeby przetrwać jednoczesnie zachowując poziom. To nie ich wina, że pisma tego typu (również zagraniczne) przestały być opiniotwórcze i że muszą płynąć z nurtem, żeby nie zatonąć. A swoją drogą - ciekawe czy dobrze wybrali z marketingowego punktu widzenia. Na forum jest dużo bardzo młodych ludzi, ale na mój post odpowiedzieli trzej panowie ze słusznym stażem muzycznym. Być może właśnie takich jest najwiecej wśród czytelników TR, bo młodzieży wystarcza Internet? Być może redakcja powinna się mocniej kierować preferancjami swego żelaznego elektoratu?:)