Z dystansu kilku dni opiszę swoje wrażenia.
Jeśli chodzi o obsuwy czasowe, to u nas (w Ciechanowie) zdarzają się coraz rzadziej, kilka lat temu każdy koncert był przynajmniej godzinę później, teraz już tylko co drugi.
Jednym się to nie podoba, ja przywykłem (przynajmniej można się w "nastrój" wprowadzić i ze znajomymi pogadać).
Piątek południe i uliczne granie Pawła Szymańskiego (jeśli ktoś jeszcze grał to przepraszam, załapałem się tylko na Pawła) - fajna sprawa, ale nie w tym mieście, tutaj ludzie nie dorośli i już chyba nie dorosną do czegoś takiego. Praktycznie zainteresowanie zerowe, aż mi wstyd.
Piątkowy koncert, to trochę taki piknik się zrobił (sam byłem z synkiem -małym bluesmanem, nie licząc mojej wspaniałej żonki z którą jestem na koncertach bluesowych zawsze wspólnie), według mnie za duży dystans był między publiką a występującymi na scenie. Frekwencja nieduża bo i miasto zapyziałe (mogę tak pisać a co, w końcu tu mieszkam), gdyby jakieś dysko-błysko grali, to cała wieś by się zleciała. W zeszłym roku na koncert przyciągnęły tłumy na Dżem - bo przecież Dżem zna każdy, nawet na zadupiu. Cieszy mnie fakt, że nie było jakichś ekscesów, wszak koncert był darmowy, na szczęście żadne nawalone dresiarstwo nie szukało wrażeń (czego się obawiałem).
Na szczęście jest grupa stałych bywalców imprez rockowo-bluesowych i ta nie zawiodła (max 200 osób)
Co do samych występujących to bardzo trafnie opisała to margo i niewiele mogę tu dodać.
Sobotni koncert - to już granie typowo klubowe, które bardzo lubię ze względu na bezpośredni kontakt z publiką. Koncert zaczął się punktualnie a dzięki temu, że był biletowany, przyszli ci co mieli przyjść. Pierwszy wystąpił Paweł Szymański i swoim bluesem rozkołysał salę. Potem zagrali Los Agentos&Hokus i swoją energetyczną muzyką porwali ludzi do tańca. Weseli faceci z Tortilli rozbawili podobnie. Na koniec Easy Rider - to już klasyka, cięższe brzmienie. Easy Rider zaprosił do wspólnego pogrania na harmonijce najpierw Pawła Szymańskiego, potem Roberta Lenerta.
Było świetnie, wielkie dzięki wszystkim występującym za wspaniałą muzykę. Podobało się bardzo.
Ja jako przyszły-niedoszły harmonijkarz, ze swej strony chciałem podziękować za inspirację Pawłowi, Robertowi, Przemkowi i Paulowi, fajnie jest posłuchać profesjonalistów.
Oczywiście wielkie dzięki i szacunek dla Stana, bo gdyby nie on i jeszcze parę osób, to w moim mieście nic sensownego by się nie działo.