Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Świat bluesa i okolic według Marka "Dzikiego" O. czyli "Blues się śmieje". Reportaże z imprez, koncertów, Historia cyklu imprez "Wielki Gul" I to wszystko w zabawnej formie.

Moderator: Marek "Dziki"

Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Marek "Dziki" » marca 10, 2014, 5:04 pm

No cześć :D
W kilku częściach postaram Wam sie przybliżyć jak powstawał spektakl "Skazany na Bluesa" w Teatrze Śląskim" i jak załapałem się na "wyrok" do niego. Przybliżę Wam także moich kumpli i kumpele spad celi. Ale to już po próbie Blues Trafo-k Band na którą wybieram na godz 19:00. Przyjadę to będę kombinował choćby to miało trwać do rana :wink:
Jak mnie znacie, to wiecie, ze to nie będzie taka normalna relacja.
No, to do wieczora. :)
Pozdrawiam Marek Orłowski
Awatar użytkownika
Marek "Dziki"
blueslover
blueslover
 
Posty: 425
Rejestracja: maja 5, 2011, 1:07 pm
Lokalizacja: Będzin

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Dziadek Władek » marca 10, 2014, 7:05 pm

Oho! Dziki obudził się ze snu zimowego, wylazł z gawry i świętości obiecuje znów szargać... :roll: :twisted:

Czekam z niecierpliwością na tę relację :D
Władek Pękała
" - Blues?... Jest tam, gdzie go słyszysz..."
Awatar użytkownika
Dziadek Władek
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 18532
Rejestracja: listopada 24, 2009, 10:48 am
Lokalizacja: Częstochowa

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Marek "Dziki" » marca 11, 2014, 1:41 am

No cóż Władku. Przyznaję. Muszę zacząć od przeprosin. Zaniedbałem się w wypisywaniu śmiesznych słów na poważne tematy z bluesem związane. Spowodowana była ona przerwa, koniecznością „walki o ogień”, czyli prozą życia codziennego. Nie oznacza to nijak wszakże, iż zaniedbałem moje związki z bluesem czy gitarą, a kabaretem bluesowym w szczególności. Walczyłem mężnie tu i tam i ówdzie nawet za granicami kraju wraz z kompanionami memi spod znaku Blues Trafo-k Band (zahaczając nawet o święte miasto Częstochowę) sławiąc wszędy muzykę dająca rozkosz sercom i uszom naszym po wielokroć. Ale nie o tem miałem’ż pisać. Jakoś tak w początkach lutego łońskiego roku na łamach znienawidzonego przez wszystkich, a ciekawe z jakiego powodu tak tłumnie odwiedzanego Facebooka dowiedziałem się, ze Teatrum Silesiae we w Katowicach postanowił był wziąć na tapetę materiał o muzycznym wyrokowcu niejakim Richardzie R. czyli „Skazany na Bluesa” , napisanego ongiś w formie scenariusza filmowego i w takiejż formie zrealizowanego. To wszakże było dla mnie nie ąż na tyle ciekawe, albowiem znajomi dobrze wiedzą, żę do muzyki zespołu „Dżem” nie pałam nadmierną miłością i nie jaram ( JaRas wybocz. Zwykła zbieżność) się do zgliszczy poddając ów materiał audiolizie. Mimo iż szczycę się tym, ze miałem kiedyś zaszczyt poznać Ryśka osobiście, kilka razy zamienić z nim jedno słowo „Cześć”, poznać kolegów z zespołu o tak słodkiej nazwie wielokrotnie spotykając sie na wykonach estradowych w Polsce, w szczególności zaś Maćka B., któren to kolega mój serdeczny był po raz pierwszy występował w Teatrze Rozrywki w Chorzowie w spektaklu „ Jesus Christ Superstar”, aw chwili w której to ów spektakl był dla mnie ostatnim w tym teatrum. Fakt ten był wielce nas połączył emocjonalnie, tak, iż kiedykolwiek się potem spotylkaliśmy w trasie, wpadaliśmy sobie w ramiona szlochając rzęsiście z żalu. Nie wiedzielismy obaj jednakowoż czy żal ten jest z powodu tego , że on przyszedł był, a ja odeszłem byłem z tegoż teatru czy odwrotnie. W każdym z tych przypadku teatr był cos zyskał i coś stracił bezpowrotnie. Ze szkodą dla niego samego. ;) Co z resztą na jedno wychodzi. Noooo..... Paracośtamzując. Lubię kolesi z Dżemu, za muzyką Dżemu nie przepadam specjalnie ( ale słuchać mogę, byle nie za dużo). I jak tylko sie dowiedziałem, że trzeba do spektaklu do roli sadysty miedzy innemi kolesia co nie dba za bardzo o dietę, zaraz sobie przypomniałem o osobie własnej. W zasadzie osoba ma zadoścczyniła wymaganiom postawionym w ogłoszeniu. Wagę mam konkretną. Posturę także, a poziom agresji z dnia na dzień we mnie rośnie jak patrzę co sie w moim kraju dzieje.Poza tym w teatrze tym pracuje kilku moich znajomych aktorów i fajnie byłoby sie znów spotkac przy pracy. Tym bardziej, iż reżyser spektaklu wydawał mi sie także jakiś znajomy (o tem później). Podesłałem zdjęcia takie jakie miałem z imprez bluesowych i z kabaretu i ..............zapomniałem o wszystkim. Życie się upomniało o swój haracz codzienny. I trzeba było harować na kieliszek chleba. Jakiż byłem zdziwiony, kiedy po kilku................ nastu dniach w telefonie odezwał się miły i znajomy głos Pani Danusi z TŚ z prośbą abym przybył we wtorek na poranną próbę.
Przybyłem.
Wylewnie przywitałem się z Panem Reżyserem z którym jak sie okazało również znaliśmy się z planu jednego z filmów w którym on grał i ja również ........ miałem swoje pięć minut. :D Ten film to coś o Bogu, ze „Jesteś Bogiem” czy cóś tam ;)
Wróćmy jednak do sedna. Zarekomendowany odpowiednio przez kolegów aktorów TŚ z którymi miałem szczęście wielkie współpracować wcześniej w innym spektaklu realizowanym w tym teatrze, z punktu wzięty zostałem w obroty ( dosłownie) czyli do tańca. Jak się okazało miałem nie być sadystą tylko statystą i robić za Buddę. I to w dodatku niebieskiego. Orzesz kurde. Tego jeszcze nie grali. Ale spoko.
Z tym tańcem to nie przesada. Wyobraźcie teraz sobie gościa 150 kg żywej wagi. Wyglądającego jak................ nie przymierzając Obelix....znaczy sie obelisk chciałem napisać. ;) pląsającego sobie po scenie jak baletmistrz ze zespołu „Śląsk”. Wyobrażacie to sobie? ............ Bo ja nie. :D A jednak. Pomalowali mnie na niebiesko, ubrali w zwiewne czarne szaty. Na głowę założyli mi złotą „ nie wiem co” z dwoma kutasikami dyndającym z boku. Na szyji zawiesili łańcuch złoty długi aż do j.........kolan. I wypuścili takiego na scenę. No kurna wyglądałem jak jakiś pie......rniczony kosmita. Jeszcze mi tylko brakowało trzeciego oka i czułków na czole, dodatkowej pary nibynóżek i miotacza antymaterii. I ewidentny kurde gościu z Marsa. To i tak dobrze, bo kolo co robi za anioła wygląda jak ze „Sneakersa” Upssss ..... wybaczcie wyglądam, bo wyrażono zgodę na moje uczestnictwo w onym spektaklu.

cdn.
Pozdrawiam Marek Orłowski
Awatar użytkownika
Marek "Dziki"
blueslover
blueslover
 
Posty: 425
Rejestracja: maja 5, 2011, 1:07 pm
Lokalizacja: Będzin

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Dziadek Władek » marca 11, 2014, 2:09 pm

Marek "Dziki" pisze:[...] jak tylko sie dowiedziałem, że trzeba do spektaklu do roli sadysty miedzy innemi kolesia co nie dba za bardzo o dietę, zaraz sobie przypomniałem o osobie własnej. W zasadzie osoba ma zadoścczyniła wymaganiom postawionym w ogłoszeniu. Wagę mam konkretną. Posturę także, [...]
Jak się okazało miałem nie być sadystą tylko statystą i robić za Buddę. I to w dodatku niebieskiego. Orzesz kurde. Tego jeszcze nie grali. Ale spoko.
Z tym tańcem to nie przesada. Wyobraźcie teraz sobie gościa 150 kg żywej wagi. [...]

W Trójce (piątek, 7.03, przed południem) w audycji Piotra Barona reżyser użył sformułowania "prawdziwy, niebieski, 200-kilowy Budda"; myślałem, że jakiś posąg z Azji sprowadzili... :roll: :shock:

Ewidentnie dołożyli Ci 50 kg! Masz teraz prawo domagania się honorarium zwiększonego o 1/3 8) :twisted: :lol:
Władek Pękała
" - Blues?... Jest tam, gdzie go słyszysz..."
Awatar użytkownika
Dziadek Władek
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 18532
Rejestracja: listopada 24, 2009, 10:48 am
Lokalizacja: Częstochowa

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Marek "Dziki" » marca 11, 2014, 11:01 pm

:) No tak. Arek ( reżyser) poszedł po bandzie. :) Ale 150 kilo, to też nie w kij dmuchał. I tak muszę
uważać, żeby deski na scenie wytrzymały :D :lol: Jutro postaram się wlepić dalszy ciąg i poprzeć to jakimiś zdjęciami. :)
Pozdrawiam Marek Orłowski
Awatar użytkownika
Marek "Dziki"
blueslover
blueslover
 
Posty: 425
Rejestracja: maja 5, 2011, 1:07 pm
Lokalizacja: Będzin

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Yaniu » marca 19, 2014, 11:25 am

To chyba będzie relacja 2014 r., chyba tak się zapowiada. :-)
Ratując świat "...próbowaliśmy już wszystkiego, oprócz miłości..."
Awatar użytkownika
Yaniu
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 847
Rejestracja: lipca 25, 2012, 12:22 pm
Lokalizacja: Łomża

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Marek "Dziki" » kwietnia 4, 2014, 10:27 am

Wybaczcie chwilową przerwę. Życie powoduje, ze człowiek choćby nie wiem co robił i tak nie zrobi o czasie tego co sobie on sam zaplanował. poprawiam się i niniejszym wmeldowywuję kolejny kawałek skazanego według Marka "Dzikiego" :)

Ale zacznijmy po kolei. Jak już wyrażono zgodę na mój bezcenny udział w tym dziwowisku . ( coby mieli zgody nie wyrazić?. :) Gdzie oni drugiego takiego pojeba znajdą), zanim jeszcze mnie pomalowano i uszyto na mnie wdzianko, zaczęły się próby. Mówię w spektaklu niewiele ( kto by tam jakiegoś buddę zrozumiał), za to śpiewam. Tak, śpiewam publicznie. (Któryś ze znajomych aktorów się wygadał, iż param się kabaretem i bluesem). Robię konkurencję Tomkowi Kowalskiemu. I ob-scenicznie beszczelnie na scenie śpiewam. Wyobraźcie sobie teraz obcego w kolorze niebieskim ( jak z Avatara tylko większy, hmmmm.... szerszy i bez ogona) ubranego w płaszcz wojskowy rodem z LWP, z furażerką na głowie, śpiewającego „Puść mnie matko do powstania”. ( już samo to, wiele mówi o samym spektaklu :lol: ) Ale żeby mi nie było za łatwo mam obok siebie kolegę. Znamienitego ( tu nie żartuję) aktora scen polskich Pana Ryszarda Z. Pan Rysio robi za weterana, co przychodzi mu z wielką łatwością wręcz naturalnie biorąc pod uwagę jego wiek. Nie to żebym sobie dworował z tak znakomitej postaci, ale obaj śmiejemy się z całej tej sytuacji, albowiem jest nad wyraz komiczna. Mamy do zaśpiewania piosenkę. I on. I ja. Chcielibyśmy to zrobić wspólnie (albowiem takie jest marzenie reżysera. Se może pomarzyć :lol: ). Ale mamy tylko jeden mikrofon. No i................ jest walka o ogień. Pan Rysio, jako że nie jest aktorem śpiewającym ( sam się do tego bez ogródek przyznaje) tworzy na scenie COŚ. COŚ, co nie trzyma się żadnych kanonów i konwencji muzycznych. Taka swoista „Warszawska Jesień”. Pełna improwizacja, mimo, iż stara się jak może. Ja....... natomiast jak mogę, to też się staram. Niewiele mogę, bo jak ja jestem przy końcu zwrotki, to Pan Rysio dopiero w połowie i żadna muzyka mu wcale, ale to wcale nie przeszkadza. Efekt tego jest taki jakby dwóch gości śpiewało jednocześnie niby tę samą piosenkę z tym, że jeden z nich od tyłu. :lol: :shock: Ponad to ustawili nas na ty scenie w jakimś takim „dziurawym” miejscu, gdzie nie słychać za cholerę tego co gra kapela. Ale mamy podobno nie zasłaniać posrańców śląskich. Upsss..... przepraszam powstańców śląskich. Piosenka niby prosta, ale niech no który z tych co tu się tak onegdaj wywnętrzali na temat ładnego zaśpiewu (choćby naszej koleżanki) zaśpiewa cokolwiek normalnie jak tuż za uchem ktoś mu zapodaje piosenkę jakby z innej bajki i w dodatku kiedy nie słyszy ni w ząb kapeli. Skutek tego jest taki, że wszyscy na widowni ( UWAGA to dopiero próby. A co będzie dalej ? :D) kwiczą ze śmiechu. Ale podobno to się mieści w konwencji. Tym bardziej, że z tyłu, za nami, odgrywa się wielki dramat powstańczy jak w czasie bitwy o Anaberg (Górę Św. Anny). Na początku cała grupa powstańców ( wśród nich Anioł :) ) stoi jak pomnik. Pewnie każdy widział zdjęcie jak amerykańscy żołnierze stawiają flag na zdobytej Iwo-Jimie. No. To goście mniej więcej tak stoją ino bez flaga. A jeśli nie mówi Wam to nic, to scena wypisz wymaluj wygląda jak w starym ruskim dowcipie o statui. No wiecie........ „Stoit statuja. Ruka padniata. A miestie chuja. Wisit granata”. No, to oni tak mniej więcej w ten deseń stoją. Jak my zaczynamy z Rysiem „śpiewać” czy cokolwiek to ma znaczyć co zaczynamy robić, to oni tam z tyłu zaczynają padać jak muchi i to w zwolnionym tempie. W sumie się nie dziwię. Przy takim śpiewaniu każden jeden (gwarantuję) wyzionąłby ducha z punktu. Dłuuuuuugo trwało zanim nabyłem umiejętności wewnętrznego „swich’a” (wyłącznika). Teraz, to ja już mogę śpiewać nawet jakby mi za uchem cały chór Aleksandrowa śpiewał ruski hymn i to od tyłu. Bo jak „Kalinkę”, to już nie. No, chyba, że mi się tekst zapomni, albo pomyli, to wtedy co nie dośpiewam, to dogram i jest cacy. :). Na koniec sceniczna reżyserka , którą gra przemiła Alinka funduje nam zjebkę, że rzęzimy i w ogóle wszystko jest do dupy i obaj z Panem Rysiem usatysfakcjonowani, że wykonaliśmy kawał dobrej nikomu nie potrzebnej roboty schodzimy w kulisy. Pan Rysiu ma wolne przez następne pół spektaklu ja natomiast w te pędy lecę w kulisy się przebrać w moje gustowne czarne wdzianko tkane złotą nicią i złotym brokatem, któren sypie się na wszystkie strony jak nie przymierzając łupież z ....... no z czego on tam tylko się może sypać. Czasu na przebranie mam niewiele, więc się nie śpieszę i tylko dzięki koleżankom garderobianym wpadam na scenę w ostatniej chwili. Koleżanki albowiem na szczęście czy nieszczęście są tak urodziwe, ze trudno od nich oczy oderwać. I to jedna w drugą ze wskazaniem na Kasię. Nie dość, że piękna, to jeszcze miła i .......w ogóle. A ja serce mam miękie jak gąbka i tylko wzdycham w kulisach zwalając to na zmęczenie od śpiewania. Echhhhhhh....... Ale ja mam słabość do imienia Kasia ;), więc..... nie dziwne. Jak już zdąże (lub nie zdążę) się przebrać, wpadam na scenę i razem z kolegami powstańcami, którzy na te chwilę ożyli, odstawiamy numer taneczny. Tak. Tańczymy. NA LUDOWO !!!. Do piosenki „Kajś ty dziołcho oczy miała...”, którą na ludowo próbuje zaśpiewać Tomek czyli Rysiek. :) Luuuuuuudzie. Jakie my hołubce odstawiamy na ty scenie. Cały ten „Śląsk” i „Mazowsze” razem wzięte odpadają w przedbiegach. Lata. La-ta musieliby się uczyć, żeby nam dorównać. Ja walcuję z koleżanką Karinką robiącą w spektaklu za plastikową Św. Barbarę. Wyobraźcie sobie jaka musi być dziewczyna przerażona wewnętrznie ( na zewnątrz spokój grabarza) mając świadomość, że wywija ze stupięćdziesięcio kilogramową masą w szaleńczym wirze i każdy, nawet najmniejszy błąd w ustawieniu nogi czy też jakiegokolwiek innego fragmentu ciała , to pewna masakra. Toż to nawet w cyrku tak nie ma. Ma dziewczyna nerwy. Przy tym nawet jak spojrzy mi błagalnie w oczy abym był delikatny, to widzi jakąś niebieską zjawę oblaną potem. ( wdzianko me mimo iż pozornie zwiewne, utkane jest ze sztucznej materii i ma problemy z przepuszczaniem. Ciało me natomiast odwrotnie. Wskutek tego przez cały spektakl jestem delikatnie wilgotny wewnątrz – bez skojarzeń proszę). No więc staram się jak mogę by nie rozdeptać swojej partnerki publicznie. Wyobraźcie sobie słonia stąpającego delikatnie na paluszkach z gracją i lekkością piórka. To ja. :) Ale Karinka chyba jest mi wdzięczna, bo nawet pod koniec tańca uśmiecha się delikatnie. Mam tylko nadzieję, że do mnie, a nie z radości, że przeżyła kolejny taniec z Buddą. Eeeee........ Potem to już z górki. Przechodzimy do tańca solo, robimy korbowód.... upsss....korowód przed sceną i Tomek – Rysiek kończy śpiewać.

Tyle na dzisiaj
cdn.
Pozdrawiam Marek Orłowski
Awatar użytkownika
Marek "Dziki"
blueslover
blueslover
 
Posty: 425
Rejestracja: maja 5, 2011, 1:07 pm
Lokalizacja: Będzin

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Marek "Dziki" » kwietnia 4, 2014, 11:13 am

Tu podstawowe dane o spektaklu i zaraz bedą zdjęcia

Adaptacja i reżyseria - Arkadiusz Jakubik
Ruch sceniczny - Jarosław Staniek
Scenografia - Joanna Macha
Kostiumy – Agnieszka Werner
Kierownictwo muzyczne - Olaf Deriglasoff
Przygotowanie wokalne i muzyczne - Adam Snopek
Kompozycja i realizacja światła - Maria Machowska
Realizacja dźwięku - Mirosław Witek
Asystent reżysera - Zbigniew Wróbel
Asystent scenografa – Radek Zielonka
Autorka plakatu - Małgorzata Orzechowska

Obsada:
Tomasz Kowalski (gościnnie) – RYSIEK
Ewa Kutynia – DZIEWCZYNA PRZEŹROCZYSTA (Gola)
Dariusz Chojnacki / Marcin Szaforz – INDIANER
Adam Baumann – MUNDUROWY (Ojciec)
Karol Huget / Tymoteusz Huget (gościnnie) – CHŁOPIEC (Bastek)
Alina Chechelska – KOBIETA Z CEPELII (Matka, Reżyserka)
Ewa Leśniak – KOBIETA Z SIATKAMI (Matka Goli)
Andrzej Warcaba – KLOSZARD (Menago)
Grzegorz Przybył – MISTRZ (Kapral, Radiowiec, Lekarz)
Zbigniew Wróbel – URZĘDNIK (Gruber, Dozorca, Żołnierz)
Adam Snopek (gościnnie) – BERGER
Maciej Lipina (gościnnie) – ADAM
Grzegorz Lamik – PAN MŁODY (Andrzej, Handlarz)
Katarzyna Kowalczuk – PANNA MŁODA (Baśka)
Karina Grabowska – PLASTIKOWA BARBARA (Blondi, Ćpunka, Pielęgniarka)
Ryszard Zaorski – GENERAŁ (Sąsiad, Powstaniec II)
Teresa Kałuda – STARA ŚWIĘTA Z WÓZKIEM (Dyrektorka)

oraz
Marek Orłowski (gościnnie) – NIEBIESKI BUDDA (Powstaniec I)
Maria Baładżanow (Studium Aktorskie) – GOŁA BABA (Bufetowa)
Jan Bulla (gościnnie) – CZŁOWIEK REKLAMÓWKA
Oskar Mafa (Studium Aktorskie) – CZARNY GÓRNIK
Piotr Nowak (gościnnie) – MAŁY WASYL
Wojciech Żak (Studium Aktorskie) – ANIOŁ Z TEKTURY
Sebastian Krysiak – SZARY
Sebastian Zastróżny – CIEMNO SZARY

Zespół muzyczny:
Adam Snopek – instrumenty klawiszowe
Maciej Lipina – gitara
Sebastian Kret – gitara
Ronald Tuczykont – gitara basowa
Przemysław Smaczny – perkusja

Inspicjent - Dagmara Habryka / Marcin Całka
Sufler - Maria Krupa
Pozdrawiam Marek Orłowski
Awatar użytkownika
Marek "Dziki"
blueslover
blueslover
 
Posty: 425
Rejestracja: maja 5, 2011, 1:07 pm
Lokalizacja: Będzin

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Marek "Dziki" » kwietnia 4, 2014, 12:11 pm

Obrazek

Oficjalny plakat
Pozdrawiam Marek Orłowski
Awatar użytkownika
Marek "Dziki"
blueslover
blueslover
 
Posty: 425
Rejestracja: maja 5, 2011, 1:07 pm
Lokalizacja: Będzin

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Marek "Dziki" » kwietnia 4, 2014, 3:15 pm

Wszystkie zdjęcia autorstwa Krzysztofa Lisiaka

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pierwsze próby na scenie
Pozdrawiam Marek Orłowski
Awatar użytkownika
Marek "Dziki"
blueslover
blueslover
 
Posty: 425
Rejestracja: maja 5, 2011, 1:07 pm
Lokalizacja: Będzin

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Marek "Dziki" » kwietnia 4, 2014, 3:33 pm

Obrazek
Walka o mikrofon z powstańcami w tle

Obrazek
"Zgrany "duet :lol:

Obrazek
Podobno byłem w Teleexpresie

Obrazek
Przemiana Św Barbary w zwykłą laskę

Obrazek
Raz na ludowo :lol:
Pozdrawiam Marek Orłowski
Awatar użytkownika
Marek "Dziki"
blueslover
blueslover
 
Posty: 425
Rejestracja: maja 5, 2011, 1:07 pm
Lokalizacja: Będzin

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Dziadek Władek » kwietnia 4, 2014, 8:50 pm

Z tego, co piszesz, wynika, że z filmem wiadomym ten spektakl nie ma nic wspólnego...
Będziecie występować z tym poza Katowicami?
Władek Pękała
" - Blues?... Jest tam, gdzie go słyszysz..."
Awatar użytkownika
Dziadek Władek
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 18532
Rejestracja: listopada 24, 2009, 10:48 am
Lokalizacja: Częstochowa

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Marek "Dziki" » kwietnia 5, 2014, 1:47 am

W gruncie rzeczy Władku masz rację. Z tym, ze nic, to za wiele powiedziane. Spektakl jest bezwzględnie oparty na scenariuszu filmowym. W filmie reżyser skupił większą uwagę na fabularnym dokumencie o życiu Ryśka, pominąwszy cała metafizyczną część życia. Jego zwidy, fantastyczne postacie ukazujące się kiedy bywał pod wpływem narkotyków, z którymi rozmawiał jak na jawie przyczyniając sie bez mała do utraty zmysłów przez najbliższych. Tego w filmie nie było. Teatr jednak, to zupełnie inne medium i nie da się bezpośrednio przenieść filmu na scenę. Gdyby tak zrobić, to sztuka będzie nudna. W teatrze nie ma plenerów, naturalnych rekwizytów, które w filmie żyją swoim życiem. W teatrze trzeba z zasady oprzeć się na pewnej umowności. Na symbolu. W przypadku "Skazanego", Arek Jakubik ( reżyser) stanął przed arcytrudnym zadaniem. Miał zrobić hit wiedząc, ze sztuka będzie porównywana do filmu i pod takim kątem często oceniana. Taka presja powoduje niekiedy u realizatorów coś w rodzaju zachowawczości w działaniu i myśleniu. Na szczęście Arek jest równie odjechanym gościem jak i ja i podobnie jak u mnie nie ma dla niego świętości. Bez pardonu pozwolił sobie na ostrą mieszankę rzeczywistości i fantazji zakropionej sporą dawką religijnej symboliki, która przecież jest tak głęboko zakorzeniona w społeczeństwie polskim, a śląskim szczególnie. Ryzykował przy tym wielce, albowiem jedna przewałka i byłby odżegnany od czci i wiary jak to często u nas bywa. Na całe szczęście potrafił to wszystko zgrabnie ująć w karby. Ale właśnie cała ta metafizyka tak ładnie ukazana ( również dzięki genialnej choreografi Jarka Stańka) decyduje ( moim zdaniem) o pięknie tej sztuki. Szczególnie drugi akt emanuje skrajnymi emocjami. Rzeczywistość niezauważalnie miesza sie z cudami wyobraźni Ryśka. Chorej wyobraźni, to prawda, ale w dalszym ciągu wielkiej i pięknej. Do tego muzyka na żywo i Tomek w roli Ryśka. Chłopak ma takiego czuja, ze aż niekiedy dech zapiera.Tak więc jak sam widzisz, niezmiernie trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć, czy ten "Skazany na bluesa" teatralny ma sie jakoś do tego filmowego. Z jednej strony bezapelacyjnie tak ( te same dialogi , te same sceny z życia) z drugiej również stanowczo nie albowiem jest całkiem inny w charakterze ( i co ważniejsze w przesłaniu) niż film.
Czy będziemy z tym jeździć. Tego nie wiem,a le zapewne tak. Było już wiele zapytań z całej Polski, ale wyjazdowe spektakle, sa bardzo trudne do zrealizowania. Tym bardziej , ze w sztuce wykorzystane są na przykład wszystkie zapadnie na scenie, których wiele teatrów po prostu nie ma. :) Ale tak czy owak przyjść warto.
Mam cichą nadzieje, że także dzięki tej moje relacji, (fakt, ze pogiętej jak ja sam), wiele osób skusi się na przyjście na spektakl. Choćby tylko dlatego żeby sprawdzić czy przypadkiem nie łżę jak pies. :lol:
Pozdrawiam Marek Orłowski
Awatar użytkownika
Marek "Dziki"
blueslover
blueslover
 
Posty: 425
Rejestracja: maja 5, 2011, 1:07 pm
Lokalizacja: Będzin

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: kora » kwietnia 5, 2014, 5:58 am

_____________________________________________


A po spektaklu prosto na jamsession :)

obrazek
Kliknij obrazek, aby powiększyć

Pozdrawiam.
Obrazek
Awatar użytkownika
kora
Elf
Elf
 
Posty: 30155
Rejestracja: września 1, 2005, 12:44 pm
Lokalizacja: Katowice

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Yaniu » kwietnia 5, 2014, 6:44 am

:-) Czyli będzie sztuka. Ale z opisu wynika :-) że, nie będzie lekko i pewnie reżyser straci trochę włosów. Kiedy premiera bo na plakacie nie odnalazłem takich informacji.
Ratując świat "...próbowaliśmy już wszystkiego, oprócz miłości..."
Awatar użytkownika
Yaniu
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 847
Rejestracja: lipca 25, 2012, 12:22 pm
Lokalizacja: Łomża

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Marek "Dziki" » kwietnia 5, 2014, 11:11 am

kora_ pisze:_____________________________________________


A po spektaklu prosto na jamsession :)

obrazek
Kliknij obrazek, aby powiększyć

Pozdrawiam.



Kasia :) Dziękuję. Ja także pozdrawiam i ściskam serdecznie. ;)
Taaaa..... Obowiązki ważna rzecz. No jak mógłbym opuścić tak zacne towarzystwo i takie fajne granie. Dla Was dałbym się pokroić, a co dopiero mówić o jakiś tam myciu się z niebieskiego :lol:

Yaniu.
Premiera była 07 marca. Do tego jeszcze dojdę w tej relacji :) Teraz gramy już normalne spektakle choć przyznać muszę, ze żaden z nich nie jest tak całkiem normalny. Dzięki publiczności. :)
Pozdrawiam Marek Orłowski
Awatar użytkownika
Marek "Dziki"
blueslover
blueslover
 
Posty: 425
Rejestracja: maja 5, 2011, 1:07 pm
Lokalizacja: Będzin

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Yaniu » kwietnia 5, 2014, 12:08 pm

Z opisu wynika że, nie jest to normalne przedsięwzięcie i być nawet nie powinno w końcu to teatr. Mam też taką nadzieje że, nie jest to skrajna komedia z racji na poruszaną tematykę, bo podczas czytania nieźle się ubawiłem :-).
Ratując świat "...próbowaliśmy już wszystkiego, oprócz miłości..."
Awatar użytkownika
Yaniu
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 847
Rejestracja: lipca 25, 2012, 12:22 pm
Lokalizacja: Łomża

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Marek "Dziki" » kwietnia 5, 2014, 4:16 pm

Yaniu pisze:Z opisu wynika że, nie jest to normalne przedsięwzięcie i być nawet nie powinno w końcu to teatr. Mam też taką nadzieje że, nie jest to skrajna komedia z racji na poruszaną tematykę, bo podczas czytania nieźle się ubawiłem :-).

No...... nie jest to skrajna komedia, podobnie jak i nie jest to tragedia narodowa. :) Na szczęście wątki komediowe i dramatyczne przeplatają sie w spektaklu w sposób zupełnie naturalny przez co cała sztuka tylko zyskuje na atrakcyjności.
Cieszy mnie także fakt iż moja recenzja bawi. Takie było jej założenie. :lol: Albowiem w taki sposób podchodzę do życie i świata. :) Lubię na życie patrzeć z przymrużeniem oka.
Pozdrawiam Marek Orłowski
Awatar użytkownika
Marek "Dziki"
blueslover
blueslover
 
Posty: 425
Rejestracja: maja 5, 2011, 1:07 pm
Lokalizacja: Będzin

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Paweł Stomma » kwietnia 5, 2014, 7:48 pm

Fajnie się czyta i zdjęcia też fajne, tylko coś tam jednego faceta na niebiesko zabarwiło. :wink:
Dont you step on my blue suede shoes.
You can do anything but lay off of my blue suede shoes

https://www.facebook.com/Breakmaszyna
Awatar użytkownika
Paweł Stomma
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3105
Rejestracja: czerwca 9, 2008, 8:52 pm
Lokalizacja: Częstochowa

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Marek "Dziki" » kwietnia 5, 2014, 9:37 pm

Paweł Stomma pisze:Fajnie się czyta i zdjęcia też fajne, tylko coś tam jednego faceta na niebiesko zabarwiło. :wink:


Wiesz Paweł. Z wysiłku żyłki mi popękały, a że ma się tą błękitną krew, to teraz dowód jest niezbity :lol:
Pozdrawiam Marek Orłowski
Awatar użytkownika
Marek "Dziki"
blueslover
blueslover
 
Posty: 425
Rejestracja: maja 5, 2011, 1:07 pm
Lokalizacja: Będzin

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Marek "Dziki" » kwietnia 5, 2014, 11:37 pm

Uwaga. Kolejna część :lol:


Z tym niebieskim to muszę przyznać, że też są jaja. Na początku, kiedy dowiedziałem się, że mam robić za „Niebieskiego Buddę” pomyślałem sobie, spoko. Pomalują mi pysk i ręce, może trochę klaty i będzie. Ale jak się okazało, że mam być niebieski all inclusiv, to zrobiło się jeszcze weselej. Najpierw zastanawiałem się czym mnie będą malować, bo chyba nie cieniami do powiek. Sprawa rozwiązała się błyskawicznie i stanęło na tym, że kwestia mojego malowania jest wypisz wymaluj ( nomen omen) identyczna jak malowanie samochodu. Po prostu wjeżdżam do wykafelkowanej łazienki jak do lakierni samochodowej. Koleżanka w ochronnej masce i zabezpieczoną resztą ciała ( ale jakiego ciała!!!!! Mniamm.........) z zestawem specjalistycznych sprayów stoi w pogotowiu. Ja zabezpieczam wszelkie otwory w ciele od pasa w górę ( na dole mam gacie) łącznie z przestrzelinami. I przystępujemy do etapu lakierowania karoserii. Na szczęście nie wymagam jeszcze drapania z rdzy, szpachlowania i szlifowania. Pod tym względem jestem lepszy niż mój Opel. No i farba nie wymaga wypalania. Jedynie zabezpieczamy kolorek taką fiksatywą, żeby się lepiej trzymał i Avatar jak malowany. Pytają się niekiedy jak się czuję w tym kamuflażu. Generalnie spoko. Problem polega na tym, ze dziewczyny nie chcą się za bardzo do mnie przytulać i całować. I to jest strata wielka. Nie to żeby się brzydziły, bo zainteresowanie wykazują spore. Ale jak to dziewczyny. Boją się, że się ubrudzą. Poza tym jest super. Nawet o tym nie myślę. Poza tym niezmiernie miło jest wywoływać ogólne zainteresowanie. Zdarzyło mi się kilka razy ( w zasadzie rzadko się nie zdarza) wyjść po spektaklu in blue. Nawet nie to, że dla jaj. Prozaicznie. W teatrze niekiedy brakuje ciepłej wody w natryskach, więc jadę taki niebieski do domu i tam sobie włażę pod natrysk. Dwie godzinki i jestem czyściutki. Poza tym uważam, że w niebieskim kolorze jest mi do twarzy. Zwłaszcza na twarzy. Więc chodzę sobie taki. Także niekiedy na imprezy. Także w centrum Katowic. I spoko. Oczywiście sensacja na początku jest ogromna, ale później wszystko wraca do normy. I niech mi ktoś powie, że nasze społeczeństwo jest nietolerancyjne. Niekiedy są także powody do śmiechu. Raz jeden brakło mi paliwa - gazu w zbiorniku i dylemat. Jak tu wjechać na stację paliwową? Cóż z tego, ze mam kasę jak jestem pomalowany. Na szczęście miałem jeszcze benzynę i postanowiłem jechać na automatyczną stację. A że było dość późno mogłem się spodziewać, że nikogo na niej nie zastanę. Tak też i było. Podjechałem, zapakowałem banknoty tam gdzie powinienem, zaczynam lać paliwo i nagle z drugiej strony dystrybutora podjechał samochód. Kurna. Cztery stanowiska puste, a ten musiał podjechać do mojego. Ale kij mu w buty. Gościu podjechał, otworzył drzwi i już miał wysiadać, ale spojrzał na mnie. Zawahał się na chwilę. Spojrzał na ręce. Też niebieskie. Zamknął drzwi i odjechał. Swoją drogą ciekaw jestem jaka byłaby reakcja na normalnej stacji benzynowej. Będę musiał sprawdzić. Lubie takie zabawy. Notabene kiedyś, dawno temu w trakcie kręcenia jednego z odcinków programu „Sensacje XX wieku” bodajże o historii rakiet V-2. W Chorzowie, w ruinach byłej huty Kościuszko.Tuz przed wieczorem zabrakło nam papierosów. Kto pali , ten wie jaka to męczarnia kiedy braknie fajek, a wokół echo. Nie ma gdzie kupić. Ja wtedy grałem oficera Luftwaffe. Ubrany byłem w gustowny mundur z wszystkimi szczegółami, łącznie z atrapą pistoletu w kaburze. Ale ja wtedy byłem szczupły. Męczyliśmy sie z kolegą kierowcą -właścicielem Kubelwagena ( taka wojskowa wersja Volkswagena często widywana na filmach o wojnie), którego także skręcało bez fajek. Wytrzymaliśmy godzinę. Końca zdjęć nie widać. Mówię do kolegi. Nie zdzierżymy. Jedziemy po fajki na stację benzynową. Ale problem w tym, że trzeba by się przebrać. Eeeee....tam będziemy się przebierać powiedziałem. Tak pojedziemy tylko spytam Bogusia czy można. I spytałem. Boguś spojrzał, uśmiechnął się dziwnie i stwierdził.
- Jasne, tylko pośpieszcie się.
No to my tym Kubelwagenem w mundurach myk na stację S......il w Chorzowie. Podjechaliśmy. Wysiadłem, poprawiłem mundur. Weszłem do środka i podeszłem do lady.
–Guten abend. Cigareten bitte. Marlboro. Zwei packen.
Gościa zesztywniło w sekundzie. Pierwszy raz w życiu widziałem jak komuś kopara do lady opadła. Podał fajki dalej gapiąc się jak w obrazek . Bez słowa.
- Danke. Wie viel zahle ich?
Zapłaciłem
- Auf Wiedersehen.
I wyszedłem Nie wiem co się później działo na stacji, bo jak gdyby nigdy nic odjechaliśmy odprowadzeni zszokowanym wzrokiem przez gościa i paru klientów, którzy w międzyczasie weszli na stację. :)
To się nazywa wejście smoka. Oczywiście musieliśmy zdać relacje całej ekipie. Prawie sie posikali ze śmiechu.
Ale wróćmy do Buddy in blue’s. Zdarzył mi sie podobny przypadek w jednej z knajpek katowickich. Byliśmy po spektaklu całą ekipą tzn. we czworo. Oczywiście zrazu wzbudziłem zainteresowanie, ale tylko przez moment, później już tylko dyskretnie zerkali na mnie. Tylko dwie takie laski siedzące tuz obok ciągle się gapiły i podśmichujki sobie robiły. Coś tam ciągle szeptały sobie na ucho. No niezłą polewkę miały. W końcu jedna się odważyła i zapytała czy mogą sobie zrobić ze mną zdjęcie. Reszta ekipy akurat poszła coś zamawiać do picia. Zostałem więc sam z laskami. Spoko mówię. Nie ma sprawy. Oczywiście myknęły sobie po sweetfoci. Ale jedną dręczyło i dręczyło
- Ale dlaczego jest pan niebieski. Skąd Pan pochodzi.
Ja na to bez wahania
- Z Nowej Zelandii
Ona.
- Poważnie?
Ja
- Jak najbardziej
Ona
- Ale przecież nie ma niebieskich murzynów
Ja
- Ooooo..... I tu się Pani myli. Jest jedna grupa Maorysów, która nie wiadomo dlaczego w skórze ma niebieski pigment zamiast brązowego lub czarnego.
Ona
- Ale świetnie Pan mówi po Polsku.
Ja. Ledwie wytrzymując, aby sie nie roześmiać.
- Moja babiczka pohazi z Chrzanowa.
Ona
-Ale Pan żartuje. Prawda? Naprawdę cały Pan jest niebieski?
Ja
- Nie. Nie żartuję. Cały.
Oczywiście pomalowany byłem cały aż do pasa. Jedynie wewnętrzne strony dłoni miałem nie pomalowane. To tak, żeby móc co zjeść, zapalić.
-Udowodnić Pani?
I podniosłem do góry koszulkę pokazując fragment niebieskiego brzucha.
Ona
- Cały niebieski. Ale jaja.
Ja
- Też niebieskie. Pokazać?
Spłoszona
- Nie. Nie trzeba. Ale numer. Ale poważnie. Czy Pan żartuje.
Ja ze stoickim spokojem.
- Nie żartuję. Całkiem poważnie
Laski podziękowały. W międzyczasie przyszli koledzy i koleżanka z piwem.
Za chwilę laski wyszły. Pożegnały się. Na koniec rzuciły
- Jest Pan super.
Podziękowałem
Po ich wyjściu opowiedziałem to ekipie. Laliśmy ze śmiechu przez resztę wieczoru.
Jak widać są i zabawne aspekty mojej przemiany. Poza tym uwielbiam zabawę i jeśli tylko nadarza się okazja, żeby się pośmiać, najlepiej czyimś kosztem, nie przegapię jej.

Oczywiście cdn. Niebawem :wink:
Pozdrawiam Marek Orłowski
Awatar użytkownika
Marek "Dziki"
blueslover
blueslover
 
Posty: 425
Rejestracja: maja 5, 2011, 1:07 pm
Lokalizacja: Będzin

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Roj » kwietnia 6, 2014, 5:13 am

Biedna dziewczynka. Dobrze wychowana. Chwała Bogu, że nie pociągnąłeś dalej, bo kto wie jak to się mogło skończyć ;)
Awatar użytkownika
Roj
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7325
Rejestracja: sierpnia 8, 2009, 7:16 am
Lokalizacja: Rzeszów

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Yaniu » kwietnia 6, 2014, 7:23 am

:-) U nas dzieciaki (harcerze) lubią się przebierać za komandosów i bawić się plastikowymi bądź drewnianymi atrapami różnej broni. Raz podczas Manewrów Techniczno Obronnych pojechali, w takim przebraniu z tymi bajerami plastikowymi i drewnianymi oraz w tych czapkach z dziurami na oczy i usta, na stację benzynowa. I się zaczęła jazda. Obsługa się wystraszyła i zdzwoniła po antyterrorystów. Akcja była tak że, w Wiadomościach o tym mówili - "Napad na stację benzynową". Organizator MTO najadł się strachu co nie miara. Ale za to teraz jakie wspomnienia.
Ratując świat "...próbowaliśmy już wszystkiego, oprócz miłości..."
Awatar użytkownika
Yaniu
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 847
Rejestracja: lipca 25, 2012, 12:22 pm
Lokalizacja: Łomża

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Marek "Dziki" » kwietnia 6, 2014, 10:59 am

Yaniu pisze::-) U nas dzieciaki (harcerze) lubią się przebierać za komandosów i bawić się plastikowymi bądź drewnianymi atrapami różnej broni. Raz podczas Manewrów Techniczno Obronnych pojechali, w takim przebraniu z tymi bajerami plastikowymi i drewnianymi oraz w tych czapkach z dziurami na oczy i usta, na stację benzynowa. I się zaczęła jazda. Obsługa się wystraszyła i zdzwoniła po antyterrorystów. Akcja była tak że, w Wiadomościach o tym mówili - "Napad na stację benzynową". Organizator MTO najadł się strachu co nie miara. Ale za to teraz jakie wspomnienia.


Super. Lubię takie jazdy. Sam też kiedyś byłem harcerzem. Nawet zastępowym. Zapragnąłem mieć zastęp specjalnY ( Nie to, zeby specjalnej troski, choć prawie tak się skoczyło :lol: ) . Ćwiczyłem z nimi survivale, srale i taki inne ale. ....... Ale..... wyrzucili mnie harcerzy jak się dowiedzieli, ze w ramach treningu cały zastęp schodził z drugiego piętra po piorunochronie............... bez zabezpieczeń. i to kilka razy. :shock: :oops: :lol: Co to ma do NIEBIESKIEGO? :D
JA też nieraz myślałem sobie jak tłumaczyliby się na policji pracownicy takiej stacji gdybym tak wszedł i powiedział przepraszam to jest napad. Wziął kasę i wyszedł. Pewnie byłoby tak
- No panie komisarzu. Pracujemy jak co dzień, a zwłaszcza jak co noc aż tu nagle wchodzi taki niebieski. Nas jakby co sparaliżowało. A ten bierze kasę i wychodzi. No próbowaliśmy go potem gonić, ale wie pan. Nie wiadomo co, to takie może człowiekowi zrobić. To się trochę baliśmy. A potem wsiadł w ten swój pojazd. Kupa dymu, ryk silnika i juz go nie ma. I tylko jakieś światełka widzieliśmy kolorowe w oddali. A potem nagle wszystko znikło. A i ten pojazd. Normalnie jakbym spojrzał, to wyglądał jak zwykły Opel Omega tyle, ze Combi. Patrz Pan jak t to się te cholerne kosmity potrafią kamuflować. Nie? :lol:
Pozdrawiam Marek Orłowski
Awatar użytkownika
Marek "Dziki"
blueslover
blueslover
 
Posty: 425
Rejestracja: maja 5, 2011, 1:07 pm
Lokalizacja: Będzin

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Marek "Dziki" » kwietnia 6, 2014, 11:04 am

Hey Roj.
Siemka. Dawnośmy nie dyskutowali. :lol:
Nie wiem czy panienka łyknęła wkręt, ale pewnie głupio jej było ciągnąć konwersację. W każdym razie na czas i dość taktownie się wycofała, bo mogło być weselej. W sumie wyglądała na dość rozgarniętą, ale głowy bym nie dał czy jakbym spojrzał jej głęboko w oczy, nie dojrzałbym gdzieś tam w środku tej nici która uszy przytrzymuje.
Pozdrawiam Marek Orłowski
Awatar użytkownika
Marek "Dziki"
blueslover
blueslover
 
Posty: 425
Rejestracja: maja 5, 2011, 1:07 pm
Lokalizacja: Będzin

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Marek "Dziki" » kwietnia 6, 2014, 11:34 am

Obrazek
Sobie pogrywam na Jam Session w klubie "Sarmata" ( zdj. Krzysztof Rubik)

Obrazek
Jego Wysokość Budda in blue's przed prywatną audięcją :D

Obrazek
Cały ja. :)
Pozdrawiam Marek Orłowski
Awatar użytkownika
Marek "Dziki"
blueslover
blueslover
 
Posty: 425
Rejestracja: maja 5, 2011, 1:07 pm
Lokalizacja: Będzin

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Dziadek Władek » kwietnia 6, 2014, 2:19 pm

Marek "Dziki" pisze:[...]
Obrazek
Cały ja. :)

...a nawet półtora :twisted: :lol:

Ale Ci się trafiło! Normalnie zazdraszczam :D
Władek Pękała
" - Blues?... Jest tam, gdzie go słyszysz..."
Awatar użytkownika
Dziadek Władek
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 18532
Rejestracja: listopada 24, 2009, 10:48 am
Lokalizacja: Częstochowa

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: B&B » kwietnia 9, 2014, 10:12 am

Nie całkiem pozytywna recenzja spektaklu:
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka ... kubik.read
Awatar użytkownika
B&B
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7225
Rejestracja: października 9, 2005, 10:14 pm
Lokalizacja: spod warmińskiego lasu...

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Roj » kwietnia 9, 2014, 11:26 am

B&B pisze:Nie całkiem pozytywna recenzja spektaklu:
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka ... kubik.read
Co tam piszą ? bo ja nie mam możliwości przeczytania. Informują mnie, że wykorzystałem swoją miesięczną pulę 10 tekstów z POLITYKI dostępnych nieodpłatnie w serwisie. W tym miesiącu ? W całym swoim życiu nie przeczytałem 10 artykułów polityki :twisted:
Awatar użytkownika
Roj
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7325
Rejestracja: sierpnia 8, 2009, 7:16 am
Lokalizacja: Rzeszów

Re: Jak zostałem wyrokowcem czyli "Skazany na Bluesa"

Postautor: Dziadek Władek » kwietnia 9, 2014, 11:29 am

Roj pisze:
B&B pisze:Nie całkiem pozytywna recenzja spektaklu:
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka ... kubik.read
Co tam piszą ? bo ja nie mam możliwości przeczytania. Informują mnie, że wykorzystałem swoją miesięczną pulę 10 tekstów z POLITYKI dostępnych nieodpłatnie w serwisie. W tym miesiącu ? W całym swoim życiu nie przeczytałem 10 artykułów polityki :twisted:

Mnie też tak potraktowało. Czy to się przypadkiem nie nazywa "wyłudzanie"? :evil:
Władek Pękała
" - Blues?... Jest tam, gdzie go słyszysz..."
Awatar użytkownika
Dziadek Władek
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 18532
Rejestracja: listopada 24, 2009, 10:48 am
Lokalizacja: Częstochowa

Następna

nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Wielki Gul

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości

cron