autor: posener » marca 4, 2013, 8:31 am
Nie od dzisiaj wiadomo, że Chris jest jednym z lepszych specjalistów pewnego typu bluesrockowego grania na stracie bazującego na mixie stylistyki Hendrixa z SRV, ze szczególnym naciskiem na tego drugiego. Pod tym względem jak zwykle nie zawodzi i jeżeli ktoś takie granie lubi, to dostanie to co chce. Mnie ta płyta mocno nuży i raczej nie będę często do niej wracał.