Strona 1 z 2

Janis Joplin

Post: maja 20, 2012, 5:59 pm
autor: agrypa
Interesujaca pozycja dla fanow Janis.

Obrazek

Obrazek

Premiera wydawnictwa miala miejsce 16 kwietnia, mysle ze jeszcze miesci sie w nowosciach. Dwa CD. Pierwszy to "Pearl" i odmienne wersje utworow, nagrane na promocyjne single.Drugi dysk zawiera ciekawe fragmenty pracy w studio. Tematyczne pogaduchy miedzy Janis a zespolem i personelem, probne podejscia muzyczne , oraz odmienne wersje utworow[bardzo interesujace] ktore na plyte nie trafily.
Przy Joe'm Bonamassie Janis szans nie ma. Moze jednak kogos zainteresuje :)

Re: Janis Joplin

Post: maja 20, 2012, 10:24 pm
autor: Dziadek Władek
agrypa pisze:[...]
Przy Joe'm Bonamassie Janis szans nie ma.

Żadnych!... :twisted:

agrypa pisze:[...]Moze jednak kogos zainteresuje :)

Zainteresowała :)

Re: Janis Joplin

Post: maja 20, 2012, 11:53 pm
autor: Marek-Browarek6
Dziadek Władek pisze:
agrypa pisze:[...]
Przy Joe'm Bonamassie Janis szans nie ma.

Żadnych!... :twisted:

agrypa pisze:[...]Moze jednak kogos zainteresuje :)

Zainteresowała :)


Niestety mnie nie zainteresowała ani teraz ani "za życia". Tak samo mam z Hendrixem i Morrisonem. Pamiętam jak odchodzili ale mnie wtedy w muzyce interesowały zupełnie inne , poważniejsze tematy. Tę trójkę traktuję jak tzw. pierwszych wylansowanych przez ówczesne media "celebrytów"... I chociaż czasy inne to niesmak pozostał ten sam...

Re: Janis Joplin

Post: maja 21, 2012, 7:11 am
autor: rocken
Marek-Browarek6 pisze:Niestety mnie nie zainteresowała ani teraz ani "za życia". Tak samo mam z Hendrixem i Morrisonem. Pamiętam jak odchodzili ale mnie wtedy w muzyce interesowały zupełnie inne , poważniejsze tematy. Tę trójkę traktuję jak tzw. pierwszych wylansowanych przez ówczesne media "celebrytów"... I chociaż czasy inne to niesmak pozostał ten sam...


Dobrze że się do tego przyznałeś już teraz mam pewność że tylko w ramach kabaretu można traktować Twoje opinie o Bonamassie i ogólnie o muzyce gitarowej :twisted:

Re: Janis Joplin

Post: maja 21, 2012, 8:38 am
autor: rocken
Marek-Browarek6 pisze:Co Ty młody chłopcze możesz o tym wiedzieć... :)


Mam nadzieje że na stare lata aż tak mi się w głowie nie pomiesza :twisted:

Re: Janis Joplin

Post: maja 21, 2012, 9:00 am
autor: Marek-Browarek6
rocken pisze:
Marek-Browarek6 pisze:Co Ty młody chłopcze możesz o tym wiedzieć... :)


Mam nadzieje że na stare lata aż tak mi się w głowie nie pomiesza :twisted:


Będzie jeszcze gorzej skoro już teraz jest tak kiepsko...

Re: Janis Joplin

Post: maja 21, 2012, 11:19 am
autor: Cold Lady
Marek-Browarek6 pisze:
Dziadek Władek pisze:
agrypa pisze:[...]
Przy Joe'm Bonamassie Janis szans nie ma.

Żadnych!... :twisted:

agrypa pisze:[...]Moze jednak kogos zainteresuje :)

Zainteresowała :)


Niestety mnie nie zainteresowała ani teraz ani "za życia". Tak samo mam z Hendrixem i Morrisonem. Pamiętam jak odchodzili ale mnie wtedy w muzyce interesowały zupełnie inne , poważniejsze tematy. Tę trójkę traktuję jak tzw. pierwszych wylansowanych przez ówczesne media "celebrytów"... I chociaż czasy inne to niesmak pozostał ten sam...

Nie zgadzam się.
Np. Jimi Hendrix, gdy przybył do Londynu stał się niesamowitym zjawiskiem na tamtej scenie muzycznej. Właściwie wszyscy muzycy byli zafascynowani jego grą, stylem, umiejętnościami. Jimi wywarł ogromny wpływ na brytyjskich muzyków w drugiej połowie lat 60tych. Wcale nie było to lansowanie przez media przeciętnego grajka...Hendrixa można lubić, bądź nie, ale wypowiadać się o nim jako o niewiele znaczącym "celebrycie" to według mnie bardzo krzywdząca opinia i mocno mijająca się z prawdą.
A Janis? Miała niesamowity głos, jak można tego nie dostrzegać? Nie sądzę aby w przypadku Janis przemawiał przeze mnie tylko sentyment (bo wychowałam się miedzy innymi na jej muzyce) - i do dziś pamiętam jakie ciary mi przechodziły słuchając jej śpiewu. Oj jak ja bym chciała, aby wszyscy muzyczni celebryci byli tacy utalentowani!

Post: maja 21, 2012, 11:43 am
autor: bluesman1
Wiecie, celebrytami pierwszymi to byli juz chyba nawet legendarny spiewak Paul Caruso oraz genialny skrzypek Paganini. Bach czy Mozart tez cieszyli sie niesamowitym uznaniem, a fama jaka rozchdzila sie jeszcze za ich zycia (nie tylko za sprawa ich tworczosci, ale tez i glosnych skandali obyczajowych) przyczynila sie do tego, ze takie osoby przyciagaly uwage jak magnes wiec troche smieszy mnie stwierdzenie, ze Morrison/Hendrix/Joplin byli pierwszymi celebrytami. Prawda jest taka, ze od zasze takcy ludzie sa w centrum uwagi a ze dzis mamy cos takiego jak media tylko wyolbrzymia te sytuacje.

Z drugiej strony nie znac Hendrixa, Morrisona czy Joplin (w sensie tworczosci) i interesowac sie muzyka popularna to taki sam blad w wyksztalceniu muzycznym jak omijanie legend jazzu czy podstaw muzyki klasycznej. Badz co badz wszystko sie ze soba w jakis sposb laczy i pozniej latwiej zrozumiec caloksztalt.

Zreszta z tego, co napisano o wielkiej trojce to chyba jedynie Joplin lubila naprawde ciagle brylowac. Morrison chcial uciec od rozglosu do Paryza i odciac sie od muzyki, a Hendrix zaczac grac jazz i uczyc sie podwalin muzyki klasycznej wiec nie wiem, czy oni sami w ogole zabiegali juz pozniej o to, aby byc ,,celebrytami". To raczej wspolczesny wymysl i trudno przypasowywac to okreslenie do czasow odleglych o 3-4 dekady. tak mi sie wydaje....no bo jak tu porownywac takiego np. Robbiego Williamsa do Hendrixa np? I inna tworczosc, inne czasy, inne podloze, inne cele.

Post: maja 21, 2012, 11:50 am
autor: kora
Hendrix, zrobił ogromny krok milowy w muzyce ,
, a Janis , Janis była po prostu zjawiskiem .W mojej ocenie to są 2 muzyczne ikony,które miały i ciągle mają ogromny wpływ na współczesną muzykę bluesową .

A Morrison :lol: , tu się nawet nie wypowiadam, wychowałam się ( od kołyski :lol: ) na jego muzyce ( więc o obiektywizm jest mi trudno )

Mówienie/pisanie o nich,ze byli medialnymi wytworami, to jakieś jedno wielkie nieporozumienie :lol:

No ale jak ktoś lubuje się w muzyczce, która lekko wpada do ucha, tego nie zrozumie :twisted:

Post: maja 21, 2012, 11:54 am
autor: bluesman1
No, a dodam tylko jeszcze, ze co do zjawiska umasowienia czyjejs tworczosci i zwiazanego z tym kultu postaci to chyba pierszenstwo nalezy sie Elvisowi po tamtej stronie oceanu oraz wielkiej czworce z Liverpoola po naszej stronie :). To od nich zaczelo sie tak naprawde cale zamieszanie, ktore trwa do dzisiaj.

Re: Janis Joplin

Post: maja 21, 2012, 12:07 pm
autor: Paweł Stomma
Marek-Browarek6 pisze:Niestety mnie nie zainteresowała ani teraz ani "za życia". Tak samo mam z Hendrixem i Morrisonem. Pamiętam jak odchodzili ale mnie wtedy w muzyce interesowały zupełnie inne , poważniejsze tematy. Tę trójkę traktuję jak tzw. pierwszych wylansowanych przez ówczesne media "celebrytów"... I chociaż czasy inne to niesmak pozostał ten sam...

Pogląd, jak widać, dość kontrowersyjny i polemizowanie z nim, chyba niespecjalnie ma sens, ale pewien fragment autentycznie mnie zainteresował. Co to za: "inne, poważniejsze tematy"?
Mógłbyś Marku odpowiedzieć? Ciekawym bardzo...

Post: maja 21, 2012, 2:14 pm
autor: Roj
Założę się, że Markowi chodzi o rock progresywny, który jako gatunek muzyczny powstał w końcówce lat sześćdziesiątych. King Crimson, Wishbone Ash, te sprawy. Mają prawo kręcić go te tematy i ze swojego punktu widzenia/odczuwania muzyki może uważać je za poważniejsze :)

Post: maja 21, 2012, 4:45 pm
autor: Marek-Browarek6
Roj pisze:Założę się, że Markowi chodzi o rock progresywny, który jako gatunek muzyczny powstał w końcówce lat sześćdziesiątych. King Crimson, Wishbone Ash, te sprawy. Mają prawo kręcić go te tematy i ze swojego punktu widzenia/odczuwania muzyki może uważać je za poważniejsze :)

Nie tylko te kapele mnie kręciły. Dorzucę jeszcze Cream , Free, Jethro Tull , Led Zeppelin , Deep Purple , Black Sabbath , Pink Floyd , Procol Harum ....
I tak mi zostało do dziś. Wśród kilku tysięcy płyt w mojej kolekcji nie ma ani jednej Hendrixa , The Doors czy też J.Joplin.

Post: maja 21, 2012, 4:54 pm
autor: bluesman1
Marek-Browarek6 pisze:
Roj pisze:Założę się, że Markowi chodzi o rock progresywny, który jako gatunek muzyczny powstał w końcówce lat sześćdziesiątych. King Crimson, Wishbone Ash, te sprawy. Mają prawo kręcić go te tematy i ze swojego punktu widzenia/odczuwania muzyki może uważać je za poważniejsze :)

Nie tylko te kapele mnie kręciły. Dorzucę jeszcze Cream , Free, Jethro Tull , Led Zeppelin , Deep Purple , Black Sabbath , Pink Floyd , Procol Harum ....
I tak mi zostało do dziś. Wśród kilku tysięcy płyt w mojej kolekcji nie ma ani jednej Hendrixa , The Doors czy też J.Joplin.


Przyznaje ze dosc osobliwe podejscie :) ale rozumiem choc interesujac sie muzyka tamtego okresu szczegolnie Hendrixa trudno nie posiadac. No ale wiadomo, ja np. nie przepadam za Deep Purple az tak ale kilka pozycji mam i sluchac bardzo lubie.

No i klocilbym sie, czy aby Zepy, Purpurowi czy Sabbsy nie byly na pierwszych stronach owczesnych tabloidow-malo ktore kapele roztaczaly wokol siebie nimb niezwyklosci, a imprezy majace miejsce z udzialem tychze zespolow przeszly chyba juz na stale do legendy pt. jak powinien zachowywac sie prawdziwy rock-and-rollowiec :):):).

Tak czy owak to typowy przyklad, jak bzdurne media i krytycy (obok akwizytora chyba najbardziej znielubiany zawod na swiecie przez moja skromna osobe) moze spieprzyc wizerunek artysty. Powinni ich zamykac gdzies z dala od ludzi :D.

Post: maja 21, 2012, 5:15 pm
autor: Cold Lady
Ja tylko nie za bardzo rozumiem jakie poważniejsze tematy podejmowali Purple, Led Zep czy Black Sabbath :shock:
(no nie wiem, chyba ,że śpiewanie np. o Gollumie i Mordorze jest bardzo poważne :lol:)

A tak na marginesie
Mr Robert "Percy" Plant był wielkim fanem Janis Joplin- słychać to również w jego śpiewie. :-)

Post: maja 21, 2012, 5:24 pm
autor: bluesman1
Pojdzmy na kompromis-ktory z tych zespolow czy artystow nie pretendowal (w dzisiejszym znaczeniu tego slowa) do roli celebryty? A ze udalo sie to najlepiej solistom to juz oddzielny temat... :).

Re: Janis Joplin

Post: maja 21, 2012, 6:07 pm
autor: Andrzej Jerzyk`e
rocken pisze:
Marek-Browarek6 pisze:Niestety mnie nie zainteresowała ani teraz ani "za życia". Tak samo mam z Hendrixem i Morrisonem. Pamiętam jak odchodzili ale mnie wtedy w muzyce interesowały zupełnie inne , poważniejsze tematy. Tę trójkę traktuję jak tzw. pierwszych wylansowanych przez ówczesne media "celebrytów"... I chociaż czasy inne to niesmak pozostał ten sam...


Dobrze że się do tego przyznałeś już teraz mam pewność że tylko w ramach kabaretu można traktować Twoje opinie o Bonamassie i ogólnie o muzyce gitarowej :twisted:

Rocken! Ja też po tylu latach dowiedziałem się że Marek nie wpisał sobie w ulubione Henrixa, Morrisona czy Joplin i przyznam, że po przeczytaniu byłem nieco (ale tylko nieco) zaskoczony. Ale staram się powtarzać w kółko, że każdy z nas ma swój własny i z pewnością odmienny zmysł melodyczny i słyszy inaczej.
To dokładnie, jak np. trzech autorów audycji radiowych gra jedną płytę i na ogół jest tak, że każdy z nich, z tego samego krążka, gra inne utwory i uważa je za najlepsze.
Po prostu myślę że Markowi (w odpowiednim czasie) nie otworzyło się serce na tych trzech wspaniałych Wykonawców i na pewno już tak zostanie. I ja to bardzo szanuję, bo to Marka prywatny świat dżwięków i mimo tego, podzielił się z nami swoim zdaniem.
Podobnie było ze mną. Jakoś "Led Zeppelin" czy "Deep Purple" i "Black Sabbath" nie robili na mnie specjalnego wrażenia. Oczywiście słuchałem z wielką przyjemnością, jednak nie zabiegałem o ich czarne winyle.
Nieustannie słuchałem "Canned Heat", "Traffic", Janis Joplin, "Colosseum", "Jethro Tull", "Blind Faith", Jimi Hendrixa, Otisa Reddinga, Willsona Picketa, Johna Mayalla, "Keef Hartley Band", "Ten Years After" itd.
W dodatku mając 15 wiosen dostałem po ryju (serio), za zbyt małe kochanie Zeppelinów. I kurcze zostałem przy swoim!!!
Szanujmy zdanie innych, a jak dyskutujemy, to nie róbmy targowicy a podejmijmy próbę rzeczowej rozmowy. Może na argumenty?

Post: maja 21, 2012, 6:22 pm
autor: Cold Lady
Może powinnyśmy założyć temat "szokujące wyznania"? :twisted:

Ja staram się respektować opinie innych, ale nazywanie Hendrixa "wylansowanym celebrytą" to jest po prostu według mnie ignorancja.

Post: maja 21, 2012, 6:27 pm
autor: Andrzej Jerzyk`e
Cold Lady pisze:Może powinnyśmy założyć temat "szokujące wyznania"? :twisted:

Ja staram się respektować opinie innych, ale nazywanie Hendrixa "wylansowanym celebrytą" to jest po prostu według mnie ignorancja.

No no, pomysł zacny!!! Proponuję Twoją argumentację dlaczego np. "Spooky Tooth". Ja chyba wezmę w ramiona "Blind Faith"!!!

Post: maja 21, 2012, 6:30 pm
autor: rocken
Cold Lady pisze:Ja staram się respektować opinie innych, ale nazywanie Hendrixa "wylansowanym celebrytą" to jest po prostu według mnie ignorancja.

Uważam podobnie więc nie widzę potrzeby jakiekolwiek merytorycznej dyskusji.
Cold Lady pisze:Może powinnyśmy założyć temat "szokujące wyznania"? :twisted:

Warto również przypomnieć porównanie Johnny Wintera do Justina Bibera przez Marka-Browarka...

Post: maja 21, 2012, 6:51 pm
autor: Andrzej Jerzyk`e
rocken pisze:
Cold Lady pisze:Ja staram się respektować opinie innych, ale nazywanie Hendrixa "wylansowanym celebrytą" to jest po prostu według mnie ignorancja.

Uważam podobnie więc nie widzę potrzeby jakiekolwiek merytorycznej dyskusji.
Cold Lady pisze:Może powinnyśmy założyć temat "szokujące wyznania"? :twisted:

Warto również przypomnieć porównanie Johnny Wintera do Justina Bibera przez Marka-Browarka...

Tak tylko chciałem zachęcić. Ale mam nadzieję że się nie gniewasz ?

Re: Janis Joplin

Post: maja 21, 2012, 7:00 pm
autor: posener
Andrzej Jerzyk`e pisze:W dodatku mając 15 wiosen dostałem po ryju (serio), za zbyt małe kochanie Zeppelinów.


Nawet będąc nastolatkiem specjalnie nie miałem skłonności do naparzania się, a teraz to już w ogóle nie toleruję rękoczynów, ale we wspomnianym przypadku jakoś nie mogę zdobyć się na potępienie sprawców :D

Re: Janis Joplin

Post: maja 21, 2012, 7:03 pm
autor: Andrzej Jerzyk`e
posener pisze:
Andrzej Jerzyk`e pisze:W dodatku mając 15 wiosen dostałem po ryju (serio), za zbyt małe kochanie Zeppelinów.


Nawet będąc nastolatkiem specjalnie nie miałem skłonności do naparzania się, a teraz to już w ogóle nie toleruję rękoczynów, ale we wspomnianym przypadku jakoś nie mogę zdobyć się na potępienie sprawców :D


Kurcze! Tak było. Kiedyś z kolei na pewnej imprezie (też miałem 15 wiosen), ktoś obraził Mayalla i oczywiście poczułem się urażony i z buta 8km. do domu!!! :D :D :D

Post: maja 21, 2012, 7:12 pm
autor: posener
Ja ze wstydem przyznaję, że jestem wyznawcą kultu Zepów owładniętym przez ciemne moce Jimmy'ego. Mając 15 wiosen zarażałem tym kogo się da w liceum bo sam przecież byłem już wtajemniczonym "znawcą", który był już "w tym" od 3-4 lat :lol:

Post: maja 21, 2012, 7:18 pm
autor: rocken
Andrzej Jerzyk`e pisze:Tak tylko chciałem zachęcić. Ale mam nadzieję że się nie gniewasz ?


Gniewać ? w dodatku na Ciebie nie widzę żadnych powodów :?

ps. Deep Purple, Black Sabath to też nie mój świat także jakoś nigdy fenomenu Led Zeppelin też nie moglem za kumać :twisted: z Brytyjskich bandów Rolling Stones rządzi u mnie chyba najbardziej :wink:

Post: maja 21, 2012, 7:20 pm
autor: rocken
posener pisze:Ja ze wstydem przyznaję, że jestem wyznawcą kultu Zepów owładniętym przez ciemne moce Jimmy'ego. Mając 15 wiosen zarażałem tym kogo się da w liceum bo sam przecież byłem już wtajemniczonym "znawcą", który był już "w tym" od 3-4 lat :lol:


Posener a powiedz jak oceniasz "schody do nieba" to dla Ciebie jako fana LZ ważny utwór ?

Post: maja 21, 2012, 7:34 pm
autor: posener
rocken pisze:
posener pisze:Ja ze wstydem przyznaję, że jestem wyznawcą kultu Zepów owładniętym przez ciemne moce Jimmy'ego. Mając 15 wiosen zarażałem tym kogo się da w liceum bo sam przecież byłem już wtajemniczonym "znawcą", który był już "w tym" od 3-4 lat :lol:


Posener a powiedz jak oceniasz "schody do nieba" to dla Ciebie jako fana LZ ważny utwór ?


Jasne, że ważny bo to jest wspaniale skonstruowany kawałek i solo Jimmy'ego jest niesamowite. Zagrał te dźwięki, które trzeba i kapitalnie rozłożył napięcie. Po prostu jeden z hymnów rock'n'rolla. Wiesz, nie trzeba bardzo się spiąć aby opanować ten numer w takiej ławkowo-parkowej manierze, stąd różne żarty typu tej tabliczki w sklepie muzycznym w Blues Brothers. Jednak gdy band grał to z Jimmy'm w formie to żarty się kończą. A jeżeli pytasz czy to jeden z moich ulubionych numerów Zepów to odpowiem, że jest naprawdę duża ilość kawałków, których wolę słuchać bardziej.

Post: maja 21, 2012, 7:45 pm
autor: rocken
posener pisze:Jasne, że ważny bo to jest wspaniale skonstruowany kawałek i solo Jimmy'ego jest niesamowite. Zagrał te dźwięki, które trzeba i kapitalnie rozłożył napięcie. Po prostu jeden z hymnów rock'n'rolla. Wiesz, nie trzeba bardzo się spiąć aby opanować ten numer w takiej ławkowo-parkowej manierze, stąd różne żarty typu tej tabliczki w sklepie muzycznym w Blues Brothers. Jednak gdy band grał to z Jimmy'm w formie to żarty się kończą. A jeżeli pytasz czy to jeden z moich ulubionych numerów Zepów to odpowiem, że jest naprawdę duża ilość kawałków, których wolę słuchać bardziej.


Ja chyba jakoś trochę mam alergię na ten otwór poprzez właśnie tą pierwszą część utworu, słyszę tam po prostu etiudę na gitarę klasyczną wykorzystaną w piosence rockowej. Generalnie do mnie zupełnie nie trafia łączenie i wpływy w muzyce rockowej a także zapożyczenia z muzyki klasycznej przez co muzyka staje się bardzo "patetyczna" a także mam wrażenie pewnej "matematyczności" w muzyce. Z tego pewnie też wynika moje małe zainteresowanie np. Deep Purple.

Post: maja 21, 2012, 7:54 pm
autor: Cold Lady
Andrzej Jerzyk`e pisze:
Cold Lady pisze:Może powinnyśmy założyć temat "szokujące wyznania"? :twisted:

Ja staram się respektować opinie innych, ale nazywanie Hendrixa "wylansowanym celebrytą" to jest po prostu według mnie ignorancja.

No no, pomysł zacny!!! Proponuję Twoją argumentację dlaczego np. "Spooky Tooth". Ja chyba wezmę w ramiona "Blind Faith"!!!

Mnie raczej chodziło "w drugą stronę", taka zakładka "anty" gdzie by się pisało, kogo się nie lubi/nie ceni i dlaczego. :)
Tylko pytanie, czy brać forumowa byłaby w stanie utrzymać tą zakładkę na przyzwoitym poziomie bez tej wspomnianej przez Pana targowicy.
Jeśli już by miało dochodzić do wojny, to dobrze by była ona na argumenty, fakty a nie obelgi i prywatne uszczypliwości :roll:
No i proszę , z zakładki o Janis zrobił się zupełny offtopic :oops:

Post: maja 21, 2012, 7:58 pm
autor: posener
rocken pisze:Ja chyba jakoś trochę mam alergię na ten otwór poprzez właśnie tą pierwszą część utworu


Mi się wydaje, że to raczej przez to wałkowanie tego utworu gdzie się dało. Jeden z najczęściej puszczanych kawałków w historii. Ale jak to się rozwija ...! Naprawdę jak opowieść. Robert ledwie te nuty muska na początku, a w kulminacji ryczy z megaagresją wspomagany przez Bonhama, który napierdala te swoje synkopy. Ten kawałek ma w sobie trzy numery i one idealnie się stapiają. Modny jest teraz przejęty z angielskiego przymiotnik "epicki". W tym angielskim sensie ten utwór jest epicki.