rocken pisze:Tokai to gitara z którą SRV jest na okladce płyty "Texas flood" a ten charakterystyczny powycierany to fender
Chyba masz rację.
Ja w każdym razie jednego strata - koreańczyka miałem od 82 do 98 - dużo bardzo na nim grałem, po kilka godzin dziennie, niezbyt szanowałem (nie miał pokrowca) i nic - troche odprysków.
Drugiego mam od 1995, grałem całymi dniami, a odkąd założyłem grube struny (1998?)to mogę powiedzieć, że nie grałem, a w niego nap..dalałem. Zdarzyło mi sie niejednokrotnie na koncercie rzucić nim o ziemię, niezbyt delikatnie. I nic, pare odprysków. Większy kawałek lakieru, tak do drewna odpadł, jak kolegę w kanciapie poraził prad i mineło troche czasu, zanim go znaleźliśmy i odłączyliśmy. Ten odprysk jest do"żywego drewna". Rys jest dużo, ale wytarć - żadnych.
Ale brałem tez udział w wycieraniu takiej gitary i widziałem ile z tym roboty. Kolega, małolat kupił podróbe strata za 200 złotych, powycierał i sprzedał na Allegro za 500
. Papier nie wystarczył, potrzebny był nawet pilnik! A lakier tam gorszy.
Żeby to sie od grania stało - niemozliwe!
Natomiast Gibon (335), a mam go krótko, wydaje sie bardziej wrażliwy. Dużo rys juz jest, smugi od potu itp. Ale to całkiem inny rodzaj lakieru.