Do rzeczy...
No cóż. Po kilkunastu odsłuchaniach ze smutkiem stwierdzam, że album "Afterglow" jest zwyczajnie przeciętny. Mimo prób ostrego grzmocenia para z chłopaków uszła. Jest kilka fajnych riffów, są jakieś tam pomysły, ale odnoszę wrażenie, że temat pt.: BCC powoli się wyczerpuje. Niby wszystko jest jak trzeba - muzycy wszak to solidni, ale jak dla mnie za mało przebojowo, jeśli można tak określić. ***/*****
PS. Płytę zakupił kumpel, więc oszczędziłem kilkadziesiąt złotych...