Sonny Boy Williamson - sekret najbardziej chroniony

Zapraszamy redaktorów mediów (około)bluesowych - i nie tylko - do publikowania w tym miejscu wywiadów przeprowadzonych z artystami i postaciami kultury bluesa.

Moderator: mods

Sonny Boy Williamson - sekret najbardziej chroniony

Postautor: lauderdale » stycznia 24, 2008, 12:52 pm

Sonny Boy II Told His Sisters
"Keep It To Yourself"
But They Told Me His Best-kept Secret

By William E. Donoghue AKA 'Fessor Mojo (July 1997)

Sonny Boy II powiedział do sióstr
"Zatrzymajcie to dla siebie"
Ale one wyjawiły mi jego najbardziej strzeżoną tajemnicę.

napisał William E. Donoghue znany również jako 'Fessor Mojo
( Lipiec 1997)

źródła http://www.furious.com/PERFECT/sonnyboy.html
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » stycznia 24, 2008, 2:00 pm

“Urzeka wyrobioną Europejską publiczność sprawiając ,że milknie a potem oszałamiający aplauz, pije zbyt dużo, pierwszą rzeczą jaką robi rano to wypicie alkoholu bo bez tego nie potrafi zatrzymać w sobie jedzenia, swój pierwszy sławny występ daje w kajdankach po tym jak powiesił muła podpitego białego faceta, który przeskodził mu w występie, umiera zanim powie żonie, że tylko ją jedną kocha ( wiadomość tę pokornie przekazałem cudownej, szykownej ofierze choroby Alzheimera 32 lata póżniej) i umiera u szczytu kariery po odbyciu podróży wraz z jednym ze swoich najlepszych przyjaciół do Delty z którą wiązały go najwspanialsze wspomnienia.”
Wiecie, że świat nie zapomniał Sonny boy Williamsona skoro co najmniej 5 nowych CD zostało ponownie wydanych w ciągu ostatnich 2 lat, z których “Deep Harmonica Blues, zawiera niektóre z najgorszych nagrań Sonny Boya ( z Bobby Boy Warrenem) ,a był tej wiosny najlepiej sprzedającą się płytą CD w Europie ( zgodnie z Red Lick). Spuścizna Sonny Boy'a jest żywa dzisiaj, ale niewielu wie, że ten mężczyzna i historia jego życia jest bardziej fascynująca niż jego muzyka ,a większość tej najlepszej nie została jeszcze wydana.

cdn.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: sonnyboy » stycznia 24, 2008, 3:30 pm

Świetna robota i znamienne słowa

SONNYBOY
Awatar użytkownika
sonnyboy
bluesman
bluesman
 
Posty: 285
Rejestracja: października 17, 2006, 6:33 pm
Lokalizacja: Garwolin

Postautor: lauderdale » stycznia 24, 2008, 5:25 pm

Gęsta pajęczyna.

Standartowa, najbardziej popularna historia opowiadana o Sonny Boy Williamsonie 2 bazuje na serii wywiadów krórych udzielił głównie Blues Unlimited w latach 1063-65 w Europie. Znalazłem również dowód na istnienie oryginalnego wywiadu jakiego Sonny Boy udzielił jednemu z amerykańskich pisarzy. Jest on wymieniany jedynie w pełnych szacunku, ale powierzchownych słowach bez głębszych dociekań.
Sonny Boy, w tamtych czasach był oczywistą gwiazdą American Negro ( Folk ) Blues Festiwal, lata 1963 i 64. Wraz z Willie Dixon'em ( utalentowany koordynator) i Horst'em Lippman'em (promotor) podróżował po Europie przez dwie jesienie a wraz z nim Muddy Waters, Howlin' Wolf,Lightnin' Hopkins, Lonnie Johnson, Sleepy John Estes, Big Joe Williams, Otis Spanni cała obsada bluesowych legend grających wspólnie swą błyskotliwą muzykę. Sonny Boy Williamson był uznaną i czczoną gwiazdą tego tourne. Gdy wrócił do Wielkiej Brytanii z tourne po college'ach na własny rachunek wraz z Eric'iem Clapton'em i grupą Yardbirds czekającą na lepsze czasy jako jego zespół, jego legenda jeszcze przybrała na znaczeniu. Nagrywał nie tylko z kompanami, również legendami bluesa jak Memphis Slim, Hubert Sumlin i Matt "Guitar" Murphy , ale również z Yardbirds ery Claptona, the Animals i ostatniego dnia pobytu w Anglii z Jimmy Page'em , Brian Auger'em & The Trinity dwoma saksofonistami jazzowymi!Wrócił do domu by umrzeć miesiąc później w swoim domu w Helena w Stanie Arkansas jednak ....

cdn.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » stycznia 26, 2008, 10:39 am

....jednak nie zanim znowu nie zagra i nie weźmie udziału w ukochanym przedstawieniu radiowym “King Biscuit Time”oraz finałowym jamie z Levon'em i The Hawks ( Tak to są ci goście którzy tworzyli The Band) , który opowiedział te historię w pamiętnym wywiadzie bedącym częścią filmu “The Last Waltz”. Sonny Boy umarł we śnie w swoim skromnym apartamencie 25 maja 1965.
Chodzą słuchy, że gdyby żył ze cztery miesiące dłużej , zostałby prawdopodobnie członkiem The Band ( póżniej The Hawks) gdy dołączyli oni do Boba Dylana. Można by się jedynie zastanawiać czy Dylan chwaliłby sobie czy żałował w 1966 gdyby Sonny Boy pojawił się wraz z nim na tym tourne.To się nie mieści w głowie.
“Oficjalna” wersja głosi, że urodził się on w 1890 roku jako Aleck Ford, nieślubny syn Millie Ford, która wyszła za mąż za jego ojczyma Jima Millera ( który widnieje na świadectwie zgonu Sonny Boy'a jako “Jim Williamson”) i że nazywano go “Rice”. Tak ,że znany był swoim czarnym rówieśnikom jako “Rice” Miller. Twierdził, że jest tym który jako pierwszy użył na scenie imienia Sonny Boy Williamson i że John Lee Williamson ( Sonny Boy I, 1914-1947) ukradł ten przydomek gdy jako Sonny Boy I nagrywał ”Good Morning Little School Girl” dla Bluebird w 1937.
“ To ja jestem oryginalny Sonny Boy, jedyny Sonny Boy. Nie ma innych “ mówił zafascynowanym dziennikarzom Brytyjskim.
Taka oto historia pojawia się w różnych wariantach ( on i jego rodzina podawali tuziny różnych dat jeg urodzenia a on sam używał dziesiątek różnych imion i pseudonimów) w krótkich wzmiankach i artykułach które opowiadały jego historię. Niektórzy eksperci przestrzegali badaczy , że nie będzie on rozmawiał o własnej przeszłości a prawda pozostanie na zawsze niodkryta. Uwaga świata bluesowego zwróciła się w stronę odkrywanych “na nowo” postaci jak; Mississippi John Hurt, Skip James, Son House i innych gdy zaczęło odżywać zainteresowanie folk bluesem. Po śmierci Sonny Boya i z powodu tak wielkiej liczby żyjacych legendarnych postaci, poszukiwania prawdziwej historii Sonny'ego Boya II ustały ze zgrzytem , aż do roku 1995.


cdn.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » stycznia 26, 2008, 11:32 am

Legenda zaklęta w kamieniu.

“Rice”, Sonny Boy nie nagrywał w studio do roku 1951, kiedy to wytwórnia Lillian McMurry z Jackson, Mississippi Trumpet Records nagrała znaczącą serię klasyki bluesa ( “"Eyesight To The Blind" która pojawiła się później jako część rokowej opery The Who's , "Tommy"; "Dust My Broom" z "Elmo" James'em; "Mighty Long Time"; "Nine Below Zero"; i "Too Close Together.")
W 1955 wytwórnia Chess/Checker wykupiła jego kontrakt , a wydając “Don't Start Me Talkin'", "Help Me", ""Keep It To Yourself," Your Funeral and My Trial," "Fattenin'''' Frogs For Snakes," "Bring It On Home" i jego europejski temat "Bye Bye Bird”zapoczątkowała jego karierę.
Lillian McMurry umieściła w 1980 roku płytę na jego grobie , na której napis głosi:
“Aleck Miller, bardziej znany jako “Willie” Sonny Boy Williamson, urodzony 12 marca 1905 roku, zmarł 23 czerwca 1965 roku, syn Jima Millera i Millie Miller, międzynarodowej sławy harmonijkarz i wokalista bluesowy , odkryty i nagrywany przez Trumpet Records, Jackson Mi ssissippi od 1950 do 1955” ( Pytanie tylko czy chciała upamiętnić bluesmena czy własną działalność – przyp. tłum.) Szczegóły oparte były na wspomnieniach sióstr Sonny'ego Boy'a ; Julii Barner i Mary Ashford oraz wdowy po nim Mattie Williamson. Szczegóły te jednak nawet nie ocierały się o fascynującą prawdę.

cdn.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: sonnyboy » stycznia 26, 2008, 4:53 pm

ZMARŁ 23 CZERWCA 1965 ROKU????
MAMY KOLEJNĄ LAGENDĘ O WILLIAMSONIE/??

SONNYBOY
Awatar użytkownika
sonnyboy
bluesman
bluesman
 
Posty: 285
Rejestracja: października 17, 2006, 6:33 pm
Lokalizacja: Garwolin

Postautor: lauderdale » stycznia 26, 2008, 5:49 pm

sonnyboy pisze:ZMARŁ 23 CZERWCA 1965 ROKU????
MAMY KOLEJNĄ LAGENDĘ O WILLIAMSONIE/??

SONNYBOY

Tylko spokojnie Maciek :) . Po pierwsze ja tylko tlumacze co Fessor Mojo skad inad przez Ciebie rowniez cytowany napisal na swojej stronie.
Po drugie on pisze tylko o napisie na grobie, podajac go jako przyklad tego skad sie bierze tyle niescislosci dotyczacych historii SBW2.
Zwróć uwagę na zdanie : "Szczegóły te jednak w najmniejszym stopniu nie ocieraja sie o prawde" Te szczegóły na jego grobie wlasnie!


Obrazek
Pozdrowionka

ps: Maciek napisałeś ksiązkę o Nim, a nigdy nie widziałeś zdjęcia jego grobu???
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: sonnyboy » stycznia 26, 2008, 7:41 pm

RÓWNIEŻ SPOKOJNIE LAURDDALE,
25 MAJ 1965 JEST TO PRAWDZIWA DATA ŚMIERCI SONNY'EGO BOY'A WILLIAMSONA, PRZYTACZAM JĄ, ABY WSZYSCY DOBRZE WIEDZIELI
LILLIAN MCMURRY FUNDUJĄC NAPIS NA TABLICY NA JEGO GROBIE PO PROSTU WALNEŁA SIĘ.

PISZĄC---
"ZMARŁ 23 CZERWCA 1965 ROKU????
MAMY KOLEJNĄ LAGENDĘ O WILLIAMSONIE/?? "
---CHCIAŁEM ZAZNACZYĆ, ŻE NAWET PO JEGO ŚMIERCI ROZCHODZIŁY SIĘ LEGENDY - CHYBA I TOBIE O TO CHODZIŁO.
ŚWIETNIE SIĘ ROZUMIEMY I MAM NADZIEJĘ, ŻE KAŻDY WIE O CO CHODZI.

KEEP OUR SECRET TO OURSELVES
SONNYBOY
Awatar użytkownika
sonnyboy
bluesman
bluesman
 
Posty: 285
Rejestracja: października 17, 2006, 6:33 pm
Lokalizacja: Garwolin

Postautor: lauderdale » stycznia 26, 2008, 8:27 pm

No to "gnamy dalej" :) + pozdrowienia dla Maćka. :)

Sierpień 1995, “Elvis Week” ( Tydzień Presley'a – przyp. tłum. ) zastał mnie w samym sercu krainy bluesa; w Memphis w stanie Tennesse. Odkrywszy , że Delta nie leży tam gdzie myślałem ( w pobliżu ujścia Mississippi ) ale na Północnym-Zachodzie Mississippi wprost na południe od Memphis, znalazłem sobie przewodnika. Dobry fart skierował mnie do Jim'a O'Neal'a, współzałożyciela “Living Blues Magazine” , a dzięki niemu do domu Julii Burner i Mary Ashford, dwóch żyjących ( wtedy – przyp. tłum .) sióstr Sonny'ego.
Siedząc w ich salonie słuchałem historii z pierwszej ręki o Robercie Johnsonie, Elmore Jamesie i oczywiście, Sonny Boy II i o ich wzjemnych relacjach. Był pupilkem rodziny, najmłodszym z 21 dzieci Millie Miller, jedynym w całej rodzinie muzykiem a na imię miał Alex. Wołali na niego “Sonny” albo “Rice”. Wyświęcony członek Kościoła; siostry kochały go i tęskniły, nie pochwalając jednak jego wędrownego trybu życia bluesmena.
11-go października 1995 roku obie siostry Sonny Boy'a zginęły w nocnym pożarze domu Mary.
Siostrzenica Sonny Boy'a zadzwonila do mnie by poinformować mnie o ich śmierci pytając naiwnie : “Piszesz książkę o moim wuju Sonny'm?” Pomysł był kuszący i zakodowałem to sobie. James Cotton i Sonny Boy Blues Society wyłożyli połowę kasy na pogrzeb sióstr, a ja z wdzięczności za ich gościnność dołożyłem resztę, głownie po to by sprawić niespodziankę wszystkim w to zaangażowanym. To był poczatek zażyłych stosunków z jego rodziną.

cdn.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » stycznia 28, 2008, 3:33 pm

Czarne “ Przeminęło z wiatrem”

Historia “Rice” Miller'a odsłaniała się krok po kroku. Wywierał niezatarte wrażenie na każdym kto miał z nim kontakt. Było zadziwiająco mało, jażeli w ogóle jakiekolwiek sprzeczności pomiędzy historiami. Opowieści przeplatały się, a wkażdym nastepnym wywiadzie ( przeprowadziłem ich wtedy 40 z różnymi osobami ) pojawiały się jak w filmie elementy o wielkiej sile dramatycznej.
Sonny Boy był świeckim kaznodzieją, “Reverend Blue” ( Wielebny Blue), który wędrował Deltą z przewieszonym przez piersi pasem z harmonijkami, pewnego razu wyciągajac na zewnątrz kościoła całą kongregację. Wkrótce ten tajemniczy nieznajomy stał się skazańcem uciekinierem
, który został międzynarodową gwiazdą bluesa używając cudzego nazwiska. Ten człowiek, personifikacja Legby, mistrza Hoodoo ze skrzyżowania dróg, pośrednik między świętością i profanacją , dmie w swoją harmonijkę i otwierają się więzienne wrota, tornado nie zostawia kamienia na kamieniu a on wychodzi unoszony pędem wiatru.
Na swej drodze ma pamiętne spotkania z Robertem Johnsonem ( który podobno umiera w jego ramionach), Erick'iem Clapton'em ( nagrywającym pierwsze solo gitarowe), Robertem Lokwoodem Jr ( Johnsona pasierb) legendami harmonijki i uczniami jak James Cotton, Little Walter ( Sonny Boy Junior)Parker, Junior Wells i Howlin' Wolf, zarządami wytwórni nagrań wliczając Lillian McMurry z Trumpet Records, Chris'a Strachwitz'a z Arhoolie Records, Bob Koester z Delmark Records oraz braci Chess z Chess records. Spotykał również kumpli bluesmanów Muddy Watersa, Buddy Guy'a, B. B. King'a ( Sonny załatwił mu pierwszy występ na scenie i w radio), Howlin' Wolfa ( Sonny poślubił jego siostrę ), Elmora Jamesa ( dołączył do niego na klasyku bluesa “Dust my broom”) no i wiadomo; uczestników King Biscuit Time jak Pinetop Perkins, Joe Willie Wilkens, Peck Curtis, Robert Jr. Lockwood, Dudlow Taylor, oraz prowadzący show , legendarny "Sunshine" Sonny Payne, który wciąż jest jego gospodarzem ( w 1997 roku – przyp tłum.) 56 lat od jego powstania w 1941. Sonny Boy był inspiracja dla wielu Angielskich gwiazd bluesa lat 60-tych. Dlaczego? Ponieważ ubił interes, nie z diabłem, ale z Bogiem, ze będzie grał na harmonijce każdego dnia swojego życia. W Delcie było sporo miejsc do jamowania ,ale w Anglii w latach 60-tych, trzeba było mieć zdolnego menagera by znaleźć dość zespołów i wciąż wypełniać umowę z Najwyższym.
I to dlatego pierwszy album Moody Blues mógł zawierać “Bye Bye Bird”, Led Zeppelin ( z Jimmy Page'em) miało “Bring It On Home To Me”, Ten Years After mógł nagrać klasykę “Help me” a The Who zawarło "Eyesight To The Blind" na "Tommy". Ślady Sonny Boy'a były wszędzie.
O tak! Te “kłamstwa” które opowiadał. Musimy radzić sobie z tymi “kłamstwami” które rozpowiadał na obu kontynentach. Nasze badania zmierzaja do tego by wykazać, że większość tych “kłamstw” zawiera sporą dozę rzadkiego dziś towaru - “prawdy”.
Np; twierdzenie, że nagrywał w 1929 dla Ralph'a Lembo w Itta Bena w stanie Mississippi, tego króry odkrył Ishman Bracey i innych. Znaleźliśmy informatora, który twierdzi że Sonny Boy, używając już wtedy w 1932 tego imienia, powiedział mu, że idzie na przesłuchanie do Lembo w następnym tygodniu! Faktycznie to znaleźliśmy dowód na to ,że Sonny Boy próbował podpisać kontrakty na nagrania z sześcioma różnymi wytwórniami przy różnych okazjach – Blue Bird, Decca(?), Bullet, Vocalion ( przez H.C. Spier'a , tego który odkrył Roberta Johnsona) oraz z kimkolwiek do kogo Lembo mógł go przekazać.

cdn.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » lutego 1, 2008, 2:04 pm

Sonny Boy – jego najgłębsza tajemnica.

Jednak Było “ Wielkie kłamstwo” które nas zaskoczyło. Sonny Boy twierdził, że jest “człowiekiem 19-tego wieku” i miał to być dowód na to, że był o wiele starszy od Johna Lee Williamsona, który “ukradł”mu sceniczny przydomek “Sonny Boy Williamson”.
Gdy Sonny Boy 2 umarł nawet świadectwo śmierci uprawdopodobniało jego twierdzenie , że jego ojcem był “Jim Williamson”. Nagrał też “The Story of Sonny Boy Williamson” dla Storyville Records w Kopenhadze w 1963 gdzie deklaruje “ Urodziłem się w 1897 roku w małym miasteczku Glendora w stanie Mississippi...” To zdanie nasunęło wiele pytań które pozostawały bez odpowiedzi; “Dlaczego Sonny Boy nie nagrywał w latach dwudziestych w klasycznym okresie bluesa?” “ Dlaczego Sonny Boy , tak wielki talent nie nagrywał następnie w erze nagrywania bluesa w latach trzydziestych?” oraz “ Dlaczego pozostał niezauważony?”
Odpowiedź uzyskał dla nas Dr. David Evans, długoletni expert od bluesa, wynajęliśmy go by przejrzał spisy ludności i ślady rodziny Aleck'a “Rice'a” Millera. Odnalazł rodzinę z 1900r z “Allenem Fordem” urodzonym w 1888r, następną z 1910 i “Willie Millera” ( Willie Sonny Boy Williamson – taki podpis figurował na kontrakcie jaki Sonny Boy 2 zawarł z wytwórnią Trumpet, gdzie Sonny twierdzi, że urodził się 5-go grudnia 1899r) ,raporty mówiące o tym ,że dziewięcioro z osiemnastorga dzieci Millie wciąż żyje, a w 1920 siedmioletniego “Alexa Millera”. Prawdopodobnie w zależności od tego w co chcielibyście uwierzyć ,Sonny Boy 2 mógłby być dowolną z tych osób – chyba, że bylibyście ze mną w 12 sierpnia 1995 gdy spotkałem Julię Barner i Mary Ashford ostatnie z żyjących sióstr Sonny Boy'a.
Tylko jeden z trzech wymienionych powyżej dżentelmenów( Allen, Willie i Alex) pasuje do opisu najmłodszego z dwudziestu jeden dzieci, jako jedyny muzyk w rodzinie o imieniu Alex i jest to oczywiście Alex. Tzn , jezeli 2-go lutego 1920 w dniu spisu miał 7 lat, to prawdopodobnie Alex “Rice” Miller urodził się w 1912r , tylko dwa lata przed Johnem Lee Williamsonem, a rok prtzed Robertem Johnsonem. Bingo! Odnaleźliśmy jeden z kluczy do historii Sonny'ego. Pomimo ,że wyglądał na osobę ponad siedemdziesięcioletnią gdy umierał, w rzeczywistości miał dopiero 53 lata! A teraz przemyślcie raz jeszcze jego historię, wiek, i kluczowe momenty jego życia.
Sonny Boy nie nagrywał w latach dwudziestych ponieważ był zbyt młody, a w póżnych latach tzrydziestych ponieważ był inny artysta o pseudonimie Sonny Boy Williamson, a jeszcze później ponieważ upierał się by używać cudzego imienia w trakcie swoich występów radiowych.Jego twierdził ,jakoby był wyraźnie starszy od John'a Lee Williams'ona było kłamstwem. Jeżeli zaś chodzi o Roberta Johnsona, to ktoś musi spytać “ Jeżeli byli prawie w jednym wieku i obaj grali w “Tree Forks” tej fatalnej nocy gdy Johnson został otruty, to czy byli rywalami i zabiegali o względy taj samej zamężnej kobiety? Jeżeli tak ....?” ( użyjcie swojej wyobraźni).
Nie poruszyliśmy jeszcze tajemnic przyjacielskich choć trudnych relacji pomiędzy dwoma facetami używającymi pseudonimu Sonny Boy, krótkiego okresu King Biscuit Time ( audycji radiowej która przyniosła mu sławę i spowodowała zdumiewający wzrost sprzedaży mąki “Biscuit flour” i “Sonny Boy Corn Meal”), tego co naprawdę wydarzyło się tej nocy gdy umarł Robert Johnson oraz dlaczego Sonny Boy tak rzadko grywał ( prawie zawsze jako Sonny Boy Williams) w Chicago jeżeli jego płyty sprzedawały się lepiej niż nagrania Muddy Watersa.
Wiele jest jeszcze do powiedzenia o tym człowieku , który grał na amplifikowanej harmonijce i z towarzyszeniem elektrycznej gitary w radio KFFA w audycji King Biscuit Times , juz w 1941 roku w czasach gdy Muddy Waters nagrywał akustycznie dla Library of Congress ( no i kto wynalazł “Chicago Blues”), o człowieku który zainspirował i uczył wielu klasycznych bluesmanów, który storzył tak unikalne zawodzące brzmienie harmonijki, że nikt nie potrafi tego powtórzyć w dzisiejszych czasach, którego kariera obejmuje historię nowoczesnego bluesa.

KONIEC

Ps. Dalej są informacje i telefony gdzie w Stanach mozna zakupić ksiązkę.
czyli część komercyjna.

Pozdrawiam Wszystkich którzy dobrnęli do końca. :)
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: bohdan » marca 13, 2008, 5:42 pm

Nie nadążam z czytaniem wszystkiego co piszesz :)
Dzięki!
bohdan
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 1295
Rejestracja: maja 17, 2005, 6:38 pm

Postautor: lauderdale » marca 13, 2008, 7:00 pm

Antek Kurek pisze:Nie nadążam z czytaniem wszystkiego co piszesz :)
Dzięki!


To ja dziekuje, milo wiedziec , ze ktos to czyta.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: agrypa » lipca 12, 2010, 3:52 pm

Trafilem tu dopiero dzisiaj. Z innej strony, [przez gogle.] Pozdrowienia i serdecznosci lauderdale. :) Oczywiscie te ponizej {starsze} tez poczytalem. Swiezakom forumowym, [jak ja], polecam. Nawet jezeli znacie swietna ksiazke Macka Zapalowskiego, warto i tutaj poczytac.
ZAPRASZAM!!!
https://www.liszka-agrypa.com/

©Zbigniew Liszka
Awatar użytkownika
agrypa
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 8630
Rejestracja: grudnia 23, 2009, 6:06 pm
Lokalizacja: Southampton

Postautor: lauderdale » lipca 12, 2010, 4:07 pm

Dzieki ..:)
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: agrypa » lipca 12, 2010, 8:11 pm

:)
ZAPRASZAM!!!
https://www.liszka-agrypa.com/

©Zbigniew Liszka
Awatar użytkownika
agrypa
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 8630
Rejestracja: grudnia 23, 2009, 6:06 pm
Lokalizacja: Southampton


nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Wywiady

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 80 gości

cron