Peter "Madcat" Ruth - interview by Cathi Norton

Zapraszamy redaktorów mediów (około)bluesowych - i nie tylko - do publikowania w tym miejscu wywiadów przeprowadzonych z artystami i postaciami kultury bluesa.

Moderator: mods

Peter "Madcat" Ruth - interview by Cathi Norton

Postautor: lauderdale » grudnia 28, 2007, 8:42 pm

Geniusz harmonijki Peter Ruth zwany "Madcat" udzielił w czerwcu 1997 r wywiadu pani Norton.
Opowiada w nim między innymi o lekcjach gry na harmonijce które pobierał u samego Waltera Hortona.
Ale zanim zabiorę się za ten arcyciekawy kawałek, będzie parę wypowiedzi innych znanych postaci na temat tego muzyka.

Oto jedna z nich:

"Madcat plays some weird shit!"
- Rick Estrin, harp player for Little Charlie and the Nightcats

Jednak ze względu na damy które czasem tu zaglądają może na razie niech pozostanie w oryginale.

Oryginał wywiadu znajduje się na stronie http://www.madcatmusic.net/about.html . To dla tych niecierpliwych, którzy nie chca czekać na tłumaczenie.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » grudnia 30, 2007, 2:21 pm

Jeszcze parę cytatów:

“Madcat jest jednym z największych solistów jazzowych w znaczeniu zaskarbiania sobie publiczności.Ma on tę magiczną jakość. I nie ma żadnego znaczenia , że gra on rzeczy proste do tańca (hoe-down), które przechodzą w bluesa , a niedługo potem w jazz. Publiczność tutaj i za oceanem podąża za nim jak w dym. To muzyk ponad kategoriami.”
- Dave Brubeck


“Wirtuoz harmonijki , który poprzez swój styl błyskawicznie staje się legendą.”
-Performance Magazine

“ Bez względu na przyjęte normy Peter Ruth musi być uznany za jednego z największych instrumentalistów wszech czasów. Jego wirtuozeria na harmonijce diatonicznej jest niesamowita!”
-Richard Hunter, autor “ Jazz Harp “ wydawnictwo Oak.

“Madcat jest moim ulubionym instrumentalistą”
-Corky Siegel


“Peter Madcat Ruth jest harmonijkarzem o bezbłędnej technice, wyobraźni i sile przekazu.”
-Melody Maker Magazine

“Madcat jest bez wątpienia jednym z najbardziej fenomenalnych harmonijkarzy jakich kiedykolwiek słyszałem, a słyszałem ich wszystkich.”
-Jerry Murad z zespołu Harmonicats.

“Madcat naznaczył linię między opanowaniem a rezygnacją, metoda na ogień który rozgrzewa tłum.”
-Niel Tesser

“Burzliwa gra bluesa, czarodzieja harmonijki Peter'a Madcat Ruth'a spotkała się z hałaśliwą aprobatą a jego cichsze wykonania były po prostu niesamowite.”
-Milwuakee Journal

“Najlepszy harmonijkarz bluesowy na świecie... rónież nikt nie ma takiego wpływu na publiczność jak on.”
-Bob Talbert, Detroit Free Press

“Madcat gra jakieś dziwne gówna”
-Rick Estrin, harp player for Little Charlie and the Nightcats

Już niedługo pierwsza część wywiadu.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » grudnia 31, 2007, 1:05 pm

CZĘŚĆ 1

Peter Madcat Ruth urodził się 2-go kwietnia 1949r w Evaston, Illinois i pierwszy raz poczuł muzycznego bakcyla będąc w piątej klasie gdy usłyszał w radio The Kingston Trio. Zainspirowany, nauczył się wszystkich ich utworów na ukulele i wdał się w poszukiwanie czegoś jeszcze w stylu muzyki “folk”. Wszedł w posiadanie gitary i brał lekcje w Old Town School of Folk Music w Chicago gdy tylko nie był przyklejony do radia. Wielbiciel wszelkiego rodzaju muzyki, Madcat prawdopodobnie wydał fortunę na baterie do radia – często zasypiał słuchając bluesowych audycji z klubów w Chicago na żywo nadawanych przez WVON i WOPA. Pewnego dnia będąc w wieku ok. 15-tu lat, usłyszał Madcat utwór który Wykonywali Sonny Terry i Brownie McGhee w programie pod nazwą “Midnight Special”. “Moj Boże” - pomyślał- “ To jest to – najlepsza muzyka folk jaką kiedykolwiek słyszałem!” Natychmiast rzucił wszystko w poszukiwaniu nagrań Terry – McGhee i natrafił na “Folk Music at Newport, 1959”. Nie potrafił uwolnić się od brzmienia harmonijki Sonny'ego Terry, a odkrywszy harmonijkę wśród rzeczy ojca, zaczął sam na niej próbować.
“ Miałem szczęście, że Sonny grał w tonacji F na harmonijce w stroju B , a harmonijka mojego ojca była w B!” Tak rozpoczął bogatą karierę muzyczną z pasją dla brzmienia harmonijki diatonicznej i bluesowym pseudonimem Madcat; obie te rzeczy przylgnęły do niego na ponad 30 lat.
Prawdopodobnie najbardziej wyjątkową cechą Madcat'a jako muzyka jest fakt, że zaadoptował on swoją grę na harmonijce do tak niewiarygodnej kolekcji stylów – folk, blues, jazz awangardowy, muzyka indyjska, azjatycka, wschodnioeuropejska, peruwiańska – cokolwiek wźmiemy on będzie to grał na harmonijce. Głównie to Sonny Terry był odpowiedzialny ja jego początkowy entuzjazm i pozostał “jedynym harmonijkarzem na świecie” na długi czas. Jednak gorliwość Ruth'a by próbować wszystkiego, włącznie z pomyślną współpracą z Davem Brubeckiem i jego synami, zaowocowała zainteresowaniem różnymi odmianami muzyki która wciąż zachwyca słuchaczy.
Przetrwał on to wszystko z opanowaniem, a teraz, wraz z ze swoją partnerką bluesową gitarzystką akustyczną Shari Kane – w duecie ”Madcat & Kane”, tworzy następnego czułego bluesa.
Od czasu do czasu, urywa sie by nagrać coś solo, o mocy jego harmonijki zaświadczyć może “Harmonicology”. Ale później mówi uśmiechając się łagodnie “ wszystko co robię powraca do bluesa.”

CN: Tak więc Sonny Terry to było to , hę ? Co zrobiłeś po tym jak zdobyłeś to pierwsze nagranie Terry/McGhee?

MC: Postarałem się o następne! Właściwie to mój ojciec powiedział “ O, lubisz Sonny Terry'ego?
Mam coś”, to była płyta 10 calowa na 33 obroty na minutę pod tytułem “ Harmonica and Vocal Solos” wydana przez Folkways Records – jedna z moich ulubionych płyt po wsze czasy. To jest jedna z tych “ na bezludną wyspę” - “Gdybyś mogła zabrać na bezludną wyspę jedną płytę to ......”

CN: Tat , tak sławna płyta na bezludną wyspę

MC: Wciąż ją mam. Właściwie to drugi egzemplarz . Pierwsza się zdarła .

cdn.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » stycznia 1, 2008, 3:02 pm

CZĘŚĆ 2

CN: ( Śmiech) Człowieku, dwie kopie - to więcej niż można sobie zasłużyć! Twoje inspiracje są interesujące ponieważ są tak różne.

MC: Tak, robię różne rodzaje muzyki. Większoś harmonijkarzy w moim wieku, których znam, zaczynało grę na harminijce od rock and roll'a później odkrywając, że to wywodzi się z bluesa – potem trafiając do bluesa. Ja natomiast wciągnąłem się poprzez muzykę folk , a później słuchając czarnej muzyki folk. Zanim zacząłem grać na harmonijce, zajmowałem się Missisipi John Hurt' em i Fred'em McDowell'em. Potem... wciąż myśląc,że Sonny był jedynym harmonijkarzem na świecie(śmiech) przyłączyłem się do stowarzyszenia młodzieży Unitarian( jeden z kościelnych ruchów reformatorskich – przyp. tłum. ) w Oak Park w stanie Illinois. Spotkałem ludzi którzy mówili “ Powinieneś zainteresować się Little Walter'em”.I jesze w tym samym czasie ukazała się pierwsza płyta Jr. Wells'a. Dostłem ją i ześwirowałem. “Coś takiego! Posłuchaj jak harmonijkja może brzmieć!”. W tym samym czasie wydano serię “Chicago Blues Today” z James'em Cotton'em
i Big Walter Horton'em. Tak więc dokładnie wtedy “Unitarian Youth Group” wymyśliło sobie imprezę. Zaprośmy blues band. Czemu nie? (śmiech). Pogadali więc z Bob'em Koester'em ( w Chicago Jazz Mart ), pytali : “Kogo możemy mieć za 150 dolców?” I dostaliśmy Johnny'ego Young i Big Walter Hortona ( i perkusistę ) żeby grali na szkolnej imprezie!

CN: Człowieku! To niesamowite!

MC: ( Śmiech) Tak, a to trio completnie mnie powaliło. Wtedy usłyszałem jak Walter Horton mówi do kogoś innego ,że udziela lekcji. Zajęło mi sześć miesięcy by przełamać tremę, ale w końcu poszedłem na tę lekcję z Hortonem. Potem ćwiczyłem przez sześć miesięcy i znowu wziąłem lekcję, potem ćwiczyłem przez sześć miesięcy i wziąłem trzecią lekcję.

CN: Co on mślał o tym, że ćwiczysz przez sześć miesięcy pomiędzy każdą z lekcji.

MC: No, powiedział mi tak, cóż ... Gdy lekcja była skończona mówił :” Wynoś się stąd” (Śmiech). I : “ Wróć jak będziesz chciał następnej lekcji “ . Ale ja chciałem się upewnić, że wiem co robię; nie chciałem przyjść za tydzień bo wiedziałem ,że nie będę ani trochę lepszy.

CN: Co myślisz o nim jako o nauczycielu ?

MC: Był okropnym nauczycielem, ale wielką inspiracją

CN:( Śmiech)

cdn.

W następnym odcinku :) ciąg dalszy lekcjii u Hortona. :)
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » stycznia 1, 2008, 11:23 pm

CZĘŚĆ 3

MC:(Śmiech) Ponieważ on... cóż, pokażę ci co zrobił ( gra smutny bluesowy riff z podciągami), następnie mówi:” Teraz ty to zrób!”. Na to ja ( gra poszarpane, urywane dźwięki z góry na dół) Na to on “ Nieeeeeeeee” i wygląda na bardzo niezadowolonego! Gra to samo jeszcze raz ( znowu smutny bluesowy riff) - “Teraz ty” ( urywane dźwięki) ( śmiech). I znowu wygląda na niezadowolonego. Tak więc wracam i słucham coś z “Chicago Blues Today” i ćwiczę.

CN: Czy uważasz, że bycie tam , obserwowanie tego co on robił – np. Ze swoim gardłem - pomagało?

MC: Fakt, że tak było – siedzieliśmy po przeciwnych stronach stołu kuchennego i to brzmienie wychodziło z niego i to nie było, że to nagranie studyjne, czy coś.

CN: Tak, że wiedziałeś, że możesz mieć takie brzmienie?

MC: Tak, to była tak wielka inspiracja słyszeć ten ogromny, niewiarygodny ton wychodzący z małej harmonijki - traciłem rozum. Czułem wielką inspirację do ćwiczenia.

CN: Ile kazał sobie płacić za lekcję?

MC: Myślę, że było to 15 albo 20 dolarów co było dużo w 1966.

CN: Kupa forsy!

MC: Tak, był wtedy tuż przed śmiercią, (śmiech) , ale to był TEN FACET! Mógłbym – Myślę , że mógłbym brać lekcje i Jr. Wells'a, mógłbym co mogło by być błędem ponieważ (śmiech) ... Wiesz Jr.Wells był wtedy na czasie , a ja myślałem “ O jej! Jr.Wells!”. Ale wiedziałem , że mógłbym brać lekcje u Waltera Hortona i nawet nie wiedziałem jak dobry był gdy zaczynałem.
Po roku ,czy coś, wiedziałem, ale gdy zaczynałem po prostu mi się trafiło. Właściwie jedną z najgłupszych rzeczy jakią kiedykolwiek powiedziałem w swoim życiu ( śmiech ) ... jeśli wziąć pod uwagę wszystkie głupie rzeczy jakie w swoim życiu powiedziałem, to myślę, że na początku listy
byłoby to : Gdy pierwszy raz się spotkaliśmy on powiedział; “ Co chcesz wiedzieć?” A ja na to “ Chcę wiedzieć jak grć jak Jr. Wells!”

CN: To DOBRE!

MC: Oczywiście on też wywrócił oczami. Był niesamowity. Po pierwsze mogłeś do niego zawsze zadzwonić do sklepu na rogu, ponieważ nie miał telefonu. Możmna było dzwonić do Lincol's Grocery Store.

CN: Jego biuro.

MC: Taaa ( śmiech) tak było! I gdy go w końcu dorwałeś mówił: “ OK spotkam się z tobą wtedy i wtedy , o tej i o tej “ I ja tam byłem. To była niespokojna okolica a ja spotykałem się z nim w sklepie spożywczym. Płaciłeś mu za lekcję od razu – najpierw – a on kupował butelkę Whiskey i szliśmy do jego mieszkania i zaczynał pić podczas udzielania mi lekcji.

CN: Oczywiście!

MC: Gdy był gotowy mówił: “ Skończyłem, wynocha.”

CN: (Smiech) Amerykański Maestro .

cdn.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » stycznia 3, 2008, 1:56 pm

CZĘŚĆ 4


MC: Ale ta ostatnia lekcja, gdy tam bylem ostatni raz – wiesz w ciągu tego roku bardzo się rozwinąłem. Wpadł tam jego przyjaciel, a ja miałem dla jego przyjaciela zagrać, był zadowolony z moich postępów. Przyjaciel spytał „ Ty go tego nauczyłeś?” A Walter na to „ Taaaa, ja nauczyłem go jak to robić”. Taka przechwałka. A ten przyjaciel powiedział „ No , a on grał zanim tu się znalazł?” A Horton na to : „Taaa , trochę grał , ale to był gówno warte.”(śmiech) To był niesamowity facet.

CN: Tak więc szybko nabierałeś doswiadczenia. Potem zacząłes grać inne rodzaje muzyki?

MC: Cóż, wciąż grałem folk i bluesa , a póżniej spotkałem Chris'a Brubeck'a i całkowicie poszerzyło to moje poglądy na muzykę. Grał on na puzonie, basie, pianinie i gitarze. I tak w 1969 znalazłem się z nim w zespole „New Heavenly Blue”. On lubił wszystkie rodzaje muzyki, więc graliśmy wszystko. Uwielbialiśmy to i byliśmy taaaaaak optymistycznie nastawieni.
Myśleliśmy: Ha, będziemy pierwszymi, którzy bedą mieli przebój nr 1 na listach rokowych i country jednocześnie!”(Śmiech) „ Bedziemy następnymi Beatlesami!” Byliśmy o tym całkowicie przekonani.

CN: No i co się z nimi stało?

MC: (Śmiech) Nagraliśmy płyte dla RCA, która była pierwszą płytą, następną dla Atlantic, tak więc wydawało się, że wszystko szło dobrze, wydawało się , że cały zespół jest coraz lepszy, oprócz pierwszego perkusisty... (śmiech). Tak więc wszyscy jakby zrezygnowaliśmy z zespołu, jednak założyliśmy inny prawie natychmiast nazwany “Sky King” prawdopodobnie w 1973. A potem w ciągu pierwszego roku mieliśmy umowę z Columbiea Records tak , że czuliśmy, że jesteśmy popularni.

CN: Dlaczegóż by nie - bez obciachu – trzy płyty, trzy różne wytwórnie!

MC: A więc gdy byłem w zespole, otrzymałem zaproszenie by dołączyć do grupy którą prowadził brat Chris'a “The Darius Brubeck Ensamble” a to było bardzo dziwaczne i cudowne. Graliśmy autentyczny jazz awangardowy.

CN: To wszystko na harmonijce?
MC: Tak wszystko na diatonicznej.

CN: Więc to był big band? I to wtedy zacząłeś grać te dziwne podziały metrum.

MC: Tak siedmiu członków. Nie chciałem wypaść z tej imprezy, więc ćwiczyłem przez cały czas, by nadążać.

CN: Jak mogłeś to ćwiczyć? Co z aranżacją? To był free jazz, czyż nie?

MC: Tak, cóż, mieliśmy zarysy utworów do nauczenia, a następnie improwizowaliśmy. Po prostu patrząc co robią inni!... Chce powiedzieć, że większość z tych rzeczy nie była możliwa do zagrania na jednej harmonijce, ponieważ zbyt wiele tam było chromatyki tak, że używałem kilku harmonijek na raz. W niektórych utworach miałeś harmonijki B, D i C ułożone jedna na drugiej, i wtedy znajdowałeś odpowiednie dzwięki na tych harmonijkach trzymanych w rękach. Krok po kroku nauczyłem się jak to robić. Na początku robiłem cokolwiek by znaleźć dzwięk, a potrem zauważyłem; “ Aaaa , to gram w trzeciej pozycji , to w czwartej , a to w drugiej”. No i potem miałem moje małe ( śmiech ) zaszyfrowane notatki i katreczki ze strzałkami, diagramami, numerami i....

CN: A co się stało potem z tym zespołem?

cdn.



Odpowiedż na to pytanie w następnym odcinku :)
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » stycznia 4, 2008, 10:29 pm

CZĘŚĆ 5

MC: Potem Dave Brubeck pozbył się swojego kwartetu i zaczął używać swoich synów jako zaspołu towarzyszącego. I tak powstało “Two Generations of Brubeck”. I tak przez trzy lata ( 1974 do 76) objechałem dookoła świata z “ Two Generations of Brubeck”. I tak mając zaledwie 20 grałem z Dave'm Brubeck'iem i jego zespołem.

NC: Nowatorskie rzeczy.

MC: Kompletnie. To wszystko były rzeczy Dave,a. Okazjonalnie robił coś Duke'a Ellington'a czy coś, ale prawie wszystko poza tym to były jego kompozycje.

NC: A potem po tych trzech latach?

MC: Gdy zaczynaliśmy z “ Two Generations of Brubeck” w trasę wyjeżdżało jedenastu z nas. Potem zaczął obcinać – do dziesięciu, potem ośmiu,siedmiu, potem sześciu i pięciu – a ja wiąż się załapywałem. Byli tylko Brubeck'owie i ja. Gdy doszło do czterech, wypadłem... został Dave i jego synowie.

CN: To co robiłeś gdy wypadłeś z trasy?

MC: Cóż, wahadło znowu machnęło z powrotem w kierunku muzyki folk.

CN:Czy zauważyłeś w swojej muzyce, w sposobie w jaki ją grasz jakieś zmiany pod wpływem jazzu?

MC: Myślę, że się zmieniłem, ale głownie polegało to na tym ,że mogłem grać o wiele lepiej, ponieważ byłem zmuszony grywać we wszystkich tych różnych stylach i technikach... Gdy wróciłem do grania czegoś łatwiejszego miałem już materiał by grać cokolwiek zechcę.
Ale pierwszą rzeczą, którą zrobiłem było akompaniowanie śpiewającemu gitarzyście o nazwisku Bob White występował tu i ówdzie przez jakiś czas. Potem zacząłem sam grać na gitarze z harmonijką w stelażu ( metalowa konstrukcja pozwalajaca jednocześnie grać na gitarze i harmonijce – przyp. tlum. ) co wciąz robię okazjonalnie. Uwielbiałem to, to jest jak żonglowanie (śmiech)

CN: Zawsze mi się tak wydawało!

MC: Gdy naprawdę załapiesz oba te instrumenty, zostajesz zahipnotyzowany. Jednak to co się działo polegało na tym, że moja gra na harmonijce była dużo lepsza niż na gitarze. Gdy gitara zagrała zły akord , moja harmonijka mogła to skompensować i improwizować na tym.

CN: (Śmiech) Jak w jazzie.

MC: (Śmiech) Taaa... ponieważ większość ludzi grających jednocześnie na gitarze i harmonijce jest lepszymi gitarzystami – w większości. Właściwie to każdy, grający jednocześnie na gitarze i harmonijce, którego słyszałem był lepszym gitarzystą niż harmonijkarzem... oprócz.... Cóż, przykładowo Paul Geremia. To wyśmienity harmonijkarz, ale zawsze był lepszy na gitarze. John Hammond – świetny w grze na obu tych instrumentach jednocześnie, ale jest o wiele lepszym gitarzystą niż harmonijkarzem. Potem w Póżnych latach siedemdziesiątych połączyłem się z basistą Jason'em Boekeloo ( wymawia się - Bakelou – przp. tłum.) a on jest NIESAMOWITY! Naprawdę niesamowity, i wtedy Danny Brubeck - między innymi zespołami dołączył do Jason'a i do mnie i przez chwilę mieliśmy zespół. Było bardziej bluesowo – trochę jazzowych rzeczy, ale dużo bluesa. Troszkę rocka. Powrót do żródeł. Zespół przetrwał rok ( śmiech). Potem znowu wróciłem do grania solo i znowu grałem z Jasonem tym od basu. Nie wiem - wciąż sie rozchodziliśmy i schodziliśmy znowu - miał trudny charakter.

CN: Taaa, miewałam takie jak czapla i żuraw muzyczne romanse latami.

MC: Taaa, ten facet był tak dobrym basistą i tak trudny przy rzeczach nie mających nic wspólnego z muzyką. Jak np. Odbieranie telefonów.

CN: O, wiem! Mowię ci; tyle razy byłam wyrolowana i zmuszona do występowania solo, że trudno policzyć! A jak występuję solo to zawsze wiem ,że muzycy się pojawią!

MC: ( Śmiech ) Taaaa. W późnych latach siedemdziesiątych miałem też perkusistę był cudowny, jednak pod pewnymi względami nawet trudniejszy we współżyciu - jak na tym koncercie w Arce w Ann Arbor, spóźnił się godzinę. Właśnie kończyłem pierwszego seta jako solista i powiedziałem: “Spóźniłeś się” a on : “ Taka była wola Boska”

CN: (Śmiech) Musiało Ci się spodobać

MC: Jak można z tym dyskutować?

CN: Coż, “ Zgodnie z Twoim przeznaczeniem; dziś nie grasz!” (Smiech)Czyli grałeś z wieloma
świrami, ale doskonałymi muzykami?

MC: (Smiech) O tak, taaaa... graliśmy muzykę indyjską, dziwne wschodnio-europejskie podzaiały rytmiczne... muzykę peruwiańską .. to było wspaniałe ... a potem byłem solo przez długi czas.


cdn.
Ostatnio zmieniony stycznia 5, 2008, 12:48 pm przez lauderdale, łącznie zmieniany 1 raz
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: e m d ż i » stycznia 4, 2008, 11:54 pm

dużo masz jeszcze tego w zanadrzu ? :mrgreen: to lepsze od .. dobra, nie napiszę od czego ;)
Awatar użytkownika
e m d ż i
Iskierka Przyjaźni
Iskierka Przyjaźni
 
Posty: 9844
Rejestracja: stycznia 13, 2006, 11:24 am

Postautor: lauderdale » stycznia 5, 2008, 12:38 pm

e m d ż i pisze:dużo masz jeszcze tego w zanadrzu ? :mrgreen: to lepsze od .. dobra, nie napiszę od czego ;)


Chyba nie od jedzenia :) ? Teraz przymierzam sie do takiego teksciku o Sonny Boy Williamson'ie zwei.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » stycznia 5, 2008, 8:12 pm

CZĘŚĆ 6

CN: Czy wydałeś jakieś płyty solo?

MC: Tak, grałem głównie na środkowym zachodzie i sprzedawałem te płyty ze sceny. Zacząłem wydawać własne płyty bo zauważyłem, współpracując z Atlantic, RCA i Columbia i nie zarabiając na tym ani grosza, że gdy wydajesz sam swoje własne płyty możesz rzeczywiście ZROBIĆ kasę!

CN: Aleś wymyślił.

MC: Mam na myśli... , ponieważ, no wiesz to zawsze było – zero ! (śmiech)

CN: Wiem! Znam te numery! Tak!

MC: Tak,że nie musiałem się śpieszyć próbując podpisać umowę na nagrania; po prostu założyłem Beancake Records. Były to późne lata osiemdziesiąte i zdecydowałem, że znowu czas na zespół. Założyłem zespół z naprawdę świetnymi, trudnymi muzykami ( śmiech) o nazwie “ Madcat's Pressure Cooker”. Nagraliśmy album dla Beancake i był on SZCZEGÓLNY! Bardzo elektryczny, bluesowy. GŁOŚNY.

CN: Blues rock. I czy to w końcu zaspokoiło kompletnie twój apetyt na zespoły?

MC: Tak (śmiech).Tylko,że ja naprawdę chciałem żeby ten zespół coś zdziałał. Włożyłem w to wszystko co miałem, próbowałem coś z tego sklecić przez trzy lata, a potem jedna kompletnie destruktywna osoba – pianista – sprawiła, że było tak źle, że wszyscy inni zrezygnowali. W końcu zrezygnowałem; “ nie mogę tego dłużej robić” i znowu powróciłem do grania solo, a potem wpadłem na Shari Kane. Miałem koncertować z perkusistą – Ruben Alvarez – wspaniała osoba, cudowny człowiek i wspaniały perkusista. Przez lata działaliśmy wspólnie w szkołach - głównie w szkołach publicznych w Chicago. Pojechałem do Chicago i graliśmy w duecie. Wciążto robimy; wyjeżdżam za parę tygodni. To taki duet “World Music” ( w Polsce czasem mówią na to “etno” - przyp. tłum. ) Będę grał na gitarze, harmonijce, fujarce ( pennywhistle ), kalimbie a on będzie grał na instrumentach perkusyjnych z całego świata... z Azji, Afryki, Ameryki południowej. Rzecz o braterstwie i zróżnicowaniu kulturowym świata ... pardzo fajny pokaz dla dzieci z podstawówki.
Tak więc miałem ten występ w Ann Arbor , był to wielki koncert na otwartym powietrzu i zadzwoniłem do niego i zadzwoniłem Shari Kane : “ Chcesz ze mną zagrać parę kawałków?” spytałem. Odpowiedziała : “Chętnie”. Oboje byliśmy wielkimi fanami country-bluesa więc znaliśmy dużo tych samych piosenek, jej gust muzyczny pokrywał się z moim. Powiedziałbym może, że mam szersze zainteresowania. Nie myślę by słuchała zbyt wiele muzyki Afrykańskiej, czy Azjatyckiej, ale jeśli chodzi o bluesa to zna wszystko a zwłaszcza jeśli mówimy o bluesie akustycznym. Niedawno wpadliśmy na to, że ona zaczęłą grać na gitarze dokładnie wtedy gdy ja zacząłem grać na harmonijce. Tylko, że ja miałem wtedy 15 a ona 5 lat. Był to jednak ten sam miesiąc i rok.

CN: Dziwne. Więc to wtedy zdecydowaliście zadziałać?

MC: To wtedy zdecydowaliśmy,że stworzymy duet i zobaczymy co się stanie i byliśmy duetem przez siedem lat. A żaden zespół w jakim dotąd byłem nie miał dłuższegoi życia niż trzy lata.
Zdublowaliśmy to ponad dwukrotnie – to niesamowite - wytrzymaliśmy!

CN: To DOPIERO dziwne!

MC: (Śmiech ) Taaa.

CN: Wiem ,że wydałeś z nią “Key to the Highway”. Jeszcze coś?

MC: Pracujemy nad następnym, od .. dziesięcioleci(śmiech). Nie, pracujemy prawie pięć lat...

CN: Już widzę ,że to będzie zabójcze.

MC: Jest! Naprawdę! Ja mam tendencje by być bardziej jak : “ Sklećmy coś razem i na tapetę z tym” i jestem załkiem zadowolony z tego co wyszło przez te lata. Ona jest większą perfekcjonistką niż ja, i tu następna rzecz - wszystko co z tego wychodzi jest naprawdę dobre! Mamy teraz 9-10 kawałków.

CN: Wciąż zajęci? Gdzie głównie koncertujecie?

MC: Tak , całkiem zajęci. Połowa występów odbywa się w stanach naokoło Wielkich Jezior a druga połowa w skrajnych stanach jak Minesota, Texas, Florida i Massachusetts.

CN: Odległe miejsca. A co z Europą?

cdn.

I tu niestety okaże się, że ze znajomością geografii to sławny harmonijkarz za bardzo od amerykańskiego średniego poziomu nie odbiega.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » stycznia 7, 2008, 1:19 pm

CZĘSĆ 7


MC: W Europie byliśmy raz. Pojechaliśmy do Brazylii, Hiszpanii i na Kajmany.

CN : I jak im się podobało?

MC: Brazylijczykom naprawdę się podobało. W Hiszpanii było dziwnie – wyglądało jakby przyszli poszaleć - a nie rzeczywiście posłuchać muzyki. Natomiast w Brazylii ludzie naprawdę kochają muzykę. Mam na myśli to, że gdy robiliśmy coś i wiedzieliśmy , ze to było dobre, tłum reagował w tych miejscach.

CN: Bardzo mnie zaciekawiła wkładka do “ Harmonicology”. Obszerna strona z wyjaśnieniami dotyczącymi utworów i tych spraw dla harmonijkarzy (smiech). Co mnie ciekawi to ...
czy jest jakaś edukacyjna strona twoich prezentacji? To znaczy - czy coś się dzieje z twoją publicznością, że jesteś naprawdę zainteresowany w tym by się bardziej zaangażowali?

MC: O jejku ... ależ pytanie!

CN: (Śmiech) Po prostu zaintrygowało mnie to.

MC: No cóż, prawdziwym powodem dla którego umieściłem wszystkie te informacje dla harmoniojkarzy jest to , że lubię harmonijkarzy. Uwielbiam zjazdy harmonijkowe. Kocham całą tą scenerię, ale myślę, że umieściłem to ... na płycie wydałem to bo ludzie pytali by mnie “ W jakiej to tonacji?” “A to w jakiej?” Tak, że wypisałem to sobie na komputerze – wszystkie tonacje i harmonijki , których użyłem bo ludzie wciąż by w listach pytali. A ja bym im to wysyłał. Pomyślałem więc, zamiast drukować to i wysyłać, dołączę to do tych kilku wierszy opisu. Był jednak jeszcze jeden powód. Gdy wydałem płytę zastanawiałem się “ Chcę zrobić płytę, tylko jak to zrobić, żeby mi się kiedyś kasa zwróciła?”. I pomyślałem “ Cóż, przynajmniej harmonijkarze ją kupią.” ( Śmiech) Dla opinii publicznej jest to nieco dziwaczne, ale okazuje się, że to jest częściej nadawane niż jakakolwiek moja płyta! W każdym razie, głównie zaplanowałem to myśląc czy uda mi się odzyskać włożone w to pieniądze. Prawdopodobnie powrócę do sprzedaży tego grającym na harmonijce, by upewnić się, że byli zadowoleni.

CN: A byli?

MC: O tak, ponieważ koszty zwróciły mi się, a teraz po prostu na tym zarabiam.

CN: Interesuje mnie... Masz ogromne doświadczenie jeśli chodzi o muzykę folk i jazz w swoim życiu. Czy myślisz ,że ma to wpływ na brzmienie bluesa w twoim wykonaniu?

MC: Myślę, że sprawia ,że brzmi inaczej, ale nie do końca jestem pewny. Nie czuję jakbym musiał grać....No cóż, myślę, że brzmię jak ja sam.

CN: Tego byłam ciekawa. Tak wielu ludzi których znam – jeżeli zajmowali się jakimś dziwacznym stylem jak np. muzyka indyjska , a potem powracają do stylu w którym działali poprzednio to nie potrafią tego dłużej oddzielić.

MC: Taaaa, nie jestem w dobry w odzieleniu tego. Wszystko co wiem to jak grać tak jak gram. A gram tak jak gram, ponieważ słucham tak wielu różnych stylów. Z tym, że moim celem jest contynuować grę na harmonijce i być w tym coraz lepszym.

cdn.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: Sław » stycznia 7, 2008, 2:35 pm

Kawał dobrej roboty, podziwiam!
A jest szansa byś to na koniec wrzucić w jakimś pliku typu word lub pdf do zciągnięcia?
Pozdrawiam Sławek
ps. nie masz w zanadrzu takiej rozmowy z Paulem DeLayem? To z kolei mój ulubieniec. ;)
https://www.facebook.com/feelintheblues1
R.L. Burnside - "The blues ain’t nothin’ but dance music".
Sław
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 2606
Rejestracja: stycznia 13, 2005, 9:53 pm

Postautor: lauderdale » stycznia 7, 2008, 5:34 pm

Sławek Turkowski pisze:Kawał dobrej roboty, podziwiam!
A jest szansa byś to na koniec wrzucić w jakimś pliku typu word lub pdf do zciągnięcia?
Pozdrawiam Sławek
ps. nie masz w zanadrzu takiej rozmowy z Paulem DeLayem? To z kolei mój ulubieniec. ;)


Dzieki, za mile slowa.
Co do zmarlego niedawno DeLay'e ...
mam miec, czyli zabiore sie za to .... Planowalem SB2, ale mnie to nie robi roznicy, a jesli kogos to ucieszy to czemu nie....
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: bohdan » stycznia 7, 2008, 7:05 pm

Super sprawa, czytam od początku wszystko z Twojego cyklu.

Pozdrawiam!
bohdan
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 1295
Rejestracja: maja 17, 2005, 6:38 pm

Postautor: lauderdale » stycznia 7, 2008, 9:19 pm

CZĘŚĆ 8

CN: Czy ty i Shari macie zamiar zrobić coś innego niż blues?

MC: Nie, ona tego nie lubi. Kiedy zaczynam być zbyt dziwaczny, ona mówi „ Madcat znowu dziwaczysz”. Jednak to jest w porzadku, bo zawsze mogę wydać płytę solową i wyrzucić to z siebie.

CN: A teraz magiczne pytanie o sprzęt. Uwielbiałam warsztaty na temat historii amplifikacji harmonijki które prowadziłeś na „Buckeye Harmonica Festival”,ale skonczyłeś na własnym sprzęcie co to jest?

MC: (Śmiech) Początek to harmonijki Joe Filisko.

CN: Oczywiście.

MC: One są bardzo przyjemne, chociaż gdy ląduję na występie grajc na Huang Silverstone – harmonijka za 9 dolarów to też w porządku. Ble te od Joe są jednak lepsze. Kolejna rzecz to mikrofon Shaker który wkrótce zaprezentuję.

CN: O tzn ,że jest w trakcie produkcji? To ten niewielki mikrofon który można zmieścić w dłoniach?

MC: Tak. To mała rzecz która zmieści się w lewej ręce. Można go też trzymać między palcami. Jest jakby przytwierdzony do twojej lewej ręki tak ,że prawa nie musi być używana do trzymania mikrofonu, tylko bu uzyskać dobry efekt kaczki ( wah-wah). Ważne jest , że brzegi lewej i prawej dłoni mogą się zetknąć bez mikrofonu między nimi.

CN: By zamknąć przestrzeń rezonansową. Jakby pamiętam ten mikrofon. Wpasowany miedzy palcami jest skierowany w kierunku harmonijki. Czy ma jakieś oczko na palec.

MC: Cóż ,ten który zrobiłem dla siebie miał taśmę naokoło mojej ręki, ale ten który będzie w sprzedaży ma małą część leżącą między palcami lewej ręki, by go zamocować.

CN: Tak więc miałeś taką taśmę.

MC: Tak, która dalej biegła do małego bezprzewodowego transmitera takiego, który możesz zamocować na pasku do spodni. Był on przeznaczony dla gitarzystów. Zwykle mocują go oni na pasku do spodni , albo na pasku gitary, ale odkryłem, że łatwiej umieścić go na nadgarstku

CN: Jak myślisz kiedy Shaker Microfon wejdzie na rynek? I za ile?

MC:Prawdopodobnie w lipcu ... 150 dolarów w detalu. I jeszcze odbniornik bezprzewodowy, dalej to idzie do equalizera graficznego by podbić czy obciąć dowolny z dziesięciu zakresów częstotliwości. Dalej to idzie do Tube Works “ Blue Tube” przedwzmacniacza, by uzyskać specyficzne brzmienie distortion i kontrolę tonu. A dalej idzie to do Peavey'a “PRP-FEX” z pogłosem, echem i wszystkimi rodzajami brzmienia.

CN: Potem masz głośnik JLB dwunastocalowy

MC: A to co dopala tego JBL'a to wzmacniacz mocy Crown – dobrej jakości ropieć ( Hoosier )( Śmiech)

CN: (Śmiech) Amen! Tak wiec co byś powiedział swojemu koledze harmonijkarzowi? Zawsze się zastanawiam jakiej rady byś udzielił.

MC: Zawsze miej harmonijkę pod ręką. Kiedy w średniej szkole uczyłem się grać, przez cały czas miałem jedną ze sobą. Gdy wracałem ze szkoły, gdy jeździłem na rowerze, wyciągałem ją wsklepie stojąc w kolejce - po prostu o każdym czasie i w każdym miejscu jakie tylko możesz wymyślić.

CN: To jest prawdopodobnie jedna z najwspanialszych rzeczy jeśli chodzi o harmonijkę – można tak zrobić.

MC: Tak, harmonijka jest wspaniała, ponieważ mozna w ten sposób zyskać wiele czasu na dodatkowe ćwiczenie. Ja ma harmonijki wszędzie. Mam je na moim biurku, mam je w kieszeni płaszcza, cały dwunasto-częściowy zestaw po prostu w moim samochodzie.

CN: Nigdy nie masz tego dość?

MC: (Śmiech) Może na następny dzień po powrocie ze zjazdu harmonijarzy!



:) KONIEC :)
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » stycznia 7, 2008, 9:21 pm

Antek Kurek pisze:Super sprawa, czytam od początku wszystko z Twojego cyklu.

Pozdrawiam!


Dzięki bardzo.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » stycznia 7, 2008, 10:20 pm

Sławek Turkowski pisze:Kawał dobrej roboty, podziwiam!
A jest szansa byś to na koniec wrzucić w jakimś pliku typu word lub pdf do zciągnięcia?


MOgłbym to zrobić , ale wciąż jest w tym zbyt wiele bledow , interpunkcja , literowki itd. wstydze sie tego mojego lenistwa....Przepraszam ...

Jak chcesz to zawsze mozesz otworzyc dowolny edytor i sobie te kawalki powklejac w jeden plik. :) Widze , ze nie tylko ja mam lenia za skórą. :) :) :)
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: P.Szymański » stycznia 7, 2008, 10:49 pm

Dziękuję!

Znowu uderza mnie jedna rzecz: Madcat niesamowicie kocha harmonijkę!
Paweł Szymański

Nowa płyta "Uroda zdarzeń" - www.pawelszymanski.olw.pl/dyskografia
P.Szymański
blueslover
blueslover
 
Posty: 783
Rejestracja: stycznia 18, 2005, 1:14 pm

Postautor: lauderdale » stycznia 8, 2008, 1:23 pm

P.Szymański pisze:Dziękuję!

Znowu uderza mnie jedna rzecz: Madcat niesamowicie kocha harmonijkę!


Tak jak ja :)
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: Iskra » października 2, 2008, 3:37 pm

Świetne!Czytało się jednym tchem :)

Pozdr
Iskra
bluesman
bluesman
 
Posty: 318
Rejestracja: grudnia 3, 2007, 2:38 pm
Lokalizacja: wielkopolska

Postautor: kora » października 2, 2008, 4:01 pm

Lauderdale,świetna robota 8)
Obrazek
Awatar użytkownika
kora
Elf
Elf
 
Posty: 30155
Rejestracja: września 1, 2005, 12:44 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: lauderdale » października 2, 2008, 6:28 pm

kora_ pisze:Lauderdale,świetna robota 8)


Kora, Iskra ... dziekuje mile panie!
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: bohdan » października 2, 2008, 7:51 pm

To może od razu się spytam czy masz w planach umieszczenie kolejnego wywiadu?

Bo, że warto to chyba już nie trzeba wspominać 8)
bohdan
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 1295
Rejestracja: maja 17, 2005, 6:38 pm

Postautor: lauderdale » października 3, 2008, 2:59 pm

Antek Kurek pisze:To może od razu się spytam czy masz w planach umieszczenie kolejnego wywiadu?

Bo, że warto to chyba już nie trzeba wspominać 8)


Mam jeszcze jeden z Jasonem Ricci, ale troche to jeszcze potrwa. :)
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: bohdan » października 3, 2008, 8:00 pm

Z Jasonem? Super! A propo Jasona - właśnie taki link wylądował na naszej grupie harmonijkowej.

http://www.youtube.com/watch?v=nWLLXKWmnz4

Wczesny Jason Ricci 8)
bohdan
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 1295
Rejestracja: maja 17, 2005, 6:38 pm


nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Wywiady

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 134 gości