Cóż..gdy miałem 14-15 lat zdobyłem swego pierwszego analoga...był to Led Zeppelin II;
wojna w domu....jazgot i wycie.../ mówila moja mama / biedna, przed nią były jeszcze Black Sabbath , King Crimson , Van Der Graf Generator , Zappa , Yes , ELP...Focus..
Poprzeczkę wytyczyli mi juz na zawsze Led Zeppelin...Lynyrd Skynyrd...Hendrix..
wczesny Genesis ..i King Crimson...noo...
W klasie maturalnej / wieki temu / za sprawą Ten Years After- Recorded Live ,sięgnąłem do bluesa - Mayall , Butterfield , Guy , Fleedwood Mac , Winterowie , Burdon no i wielu innych...Zacząłem kupować na giełdach równiez i płyty bluesowe...czarnych bluesmanów i szybko doszedłem do wniosku że to jednak nie dla mnie...Odnosiłem wrażenie / ciągle odnoszę / że wszyscy grają w kółko jedno i to samo....
Ten nieznośny shuffle...
Pozbyłem sie niemal wszystkiego...
Zostal mi na cd's jakis Mayall / USA UNION / Robert Cray - tego gościa uwielbiam , i jakieś Claptony - z pewnością najlepszy moim zdaniem koncert nudziarza - Just One Night. Tak ogolnie nie przepadam za EC. Tak więc bluesa , tego o ktorym fajnie napisał Rafał - czystego- po prostu nie lubię....
Pojawił sie jeszcze SRV...na krotko ;mialem wszystko i na analogach i na cd...Znudził mi się rownie szybko ; zdecydowanie kocham Oryginał czyt. Jimiego Hendrixa...
I tyle mojej przygody z bluesem. Widać mocno oporny byłem...
A pózniej poszlo - Mahavishnu , Corea , Weather Report / jestem bezkrytyczny / no ogólnie fusion , jazz rock , jam bands , southern...klezmer..elektronika i progressive ..wlasnie ..to cały czas moja muzyczna miłośc - progresja...
Ciągle tez wracam do Tangerine Dream ...do 1979 roku..pózniej juz nie bardzo..
A i do bluesa wracam dość często..ale musza to być artyści pokroju Buchanana , Trowera , Bonamassy , Gregga Allmana , Jacka Pearsona , Mayera etc...
Kocham grę Paula Kossoffa...w każdym dżwieku jego gitary..w każdym jej jęku był blues....
Time Away / Time Spent...
Ależ Go brakuje....
Podobnie Roy Buchanan....tragiczna postać...a grał tak że człowiek truchlał...
Nie znoszę za to epigonów pokroju Langa , KWS , Duarte no i całej reszty naśladowców...
Polskiego bluesa nie słucham wogóle
a tak naprawdę staram sie nie szufladkować muzyki..
pozdrawiam pózno nocnie...
u mnie własnie Red House Jimiego....mięcho....