Moderator: mods
borszysz pisze:Claptona cenię właśnie za te emocje, które jak nikt inny potrafi swoją grą przekazać. Gdy trzeba jego gitara płacze, gdy trzeba to się śmieje, a gdy trzeba to ryczy rozgniewana. I chyba właśnie o to chodzi w grze na gitarze, nie o miliony dźwięków zagranych na sekundę, tylko o umiejętność zbudowania nastroju jednym dźwiękiem. Bo muzyka to nic innego jak emocje, a takim nastrojem właśnie emocje można zbudować i Clapton jest w tym najlepszy.
Wprawdzie od jego koncertu w Polsce minął już prawie rok, to ja ciągle jeszcze go w jakimś stopniu przeżywam. Byłem na wielu naprawdę wielu koncertach wcześniej. I artystów o międzynarodowej sławie i artystów znanych tylko na polskim podwórku, a dopiero na koncercie Claptona poczułem skąd się to wszystko wzięło, na czym zbudowana została cała współczesna muzyka i właśnie Eric jest jednym z jej fundamentów. Większość gwiazd wychodzi na scene i robi szoł, biega po estradzie, skacze, krzyczy etc, a Clapton na scenę wychodzi i gra. I w jego przypadku to wystarczy. Bo gra tak, że nie musi nas rozśmieszać "gibaniem sie" na scenie, czy głupimi dowcipami. I dlatego właśnie cenię Claptona i ma największy wpływ na moje muzyczne upodobania.
I chyba właśnie dlatego ktoś napisał słynny napis na murze:
Clapton is God
borszysz pisze: Byłem na wielu naprawdę wielu koncertach wcześniej. I artystów o międzynarodowej sławie i artystów znanych tylko na polskim podwórku, a dopiero na koncercie Claptona poczułem skąd się to wszystko wzięło, na czym zbudowana została cała współczesna muzyka i właśnie Eric jest jednym z jej fundamentów.
Pawe Freebird Michaliszyn pisze:Just One Night - jedyny album który mogę wysłuchać w całości;
Pawe Freebird Michaliszyn pisze:......................................................
Clapton..największy nudziarz wśród herosów gitary....Kompozycyjnie beznadziejnie.....koncertowo lepiej....Just One Night - jedyny album który mogę wysłuchać w całości;
Clapton ma jednak dar , dany niewielu..wie kiedy nie zagrać....
..........................................
Wychowałem sie z tą muzyka na bieżąco...Uwielbiam Kossoffa , Hazela , Page'a czy Hendrixa - mówię o tuzach....Layla..cóz ..gdyby nie solo Duane'a.....
...............................
Tak więc ogólnie nie przepadam...a pisanie cyt.." za te emocje, które jak nikt inny potrafi swoją grą przekazać..." zakrawa na żart w co chcę wierzyć albo..albo na kompletną nieznajomość tematu...sorry..tak to czuję....
Posłuchaj Time Away / Time Spent Paula Kossoffa...a pojmiesz o co mi idzie...albo Maggot Brain - Eddiego Hazela...a zrozumiesz o co mi idzie...
Bluesowego Claptona nie znoszę..ciagle tak samo i to samo....brrr...
..............................................................
Pozdrawiam
Rafał Nitka Białek pisze:....Jeżeli zaś chodzi o temat "przebierania palcami" - to, w jaki sposób się nimi przebiera także jest istotne - np. pomaga w swobodnym budowaniu wypowiedzi muzycznej....
Andrzej Jerzyk`e pisze:Pawe Freebird Michaliszyn pisze:Just One Night - jedyny album który mogę wysłuchać w całości;
W twoim przypadku zapomniałeś o jeszcze jednym "Was Here"!!!
Rafal_blues pisze:Pawe Freebird Michaliszyn pisze:......................................................
Clapton..największy nudziarz wśród herosów gitary....Kompozycyjnie beznadziejnie.....koncertowo lepiej....Just One Night - jedyny album który mogę wysłuchać w całości;
Clapton ma jednak dar , dany niewielu..wie kiedy nie zagrać....
..........................................
Wychowałem sie z tą muzyka na bieżąco...Uwielbiam Kossoffa , Hazela , Page'a czy Hendrixa - mówię o tuzach....Layla..cóz ..gdyby nie solo Duane'a.....
...............................
Tak więc ogólnie nie przepadam...a pisanie cyt.." za te emocje, które jak nikt inny potrafi swoją grą przekazać..." zakrawa na żart w co chcę wierzyć albo..albo na kompletną nieznajomość tematu...sorry..tak to czuję....
Posłuchaj Time Away / Time Spent Paula Kossoffa...a pojmiesz o co mi idzie...albo Maggot Brain - Eddiego Hazela...a zrozumiesz o co mi idzie...
Bluesowego Claptona nie znoszę..ciagle tak samo i to samo....brrr...
..............................................................
Pozdrawiam
Z Twojej wypowiedzi wnioskuję, że lepiej by było, gdyby Claptona nie było i to zakrawa na żart. Nie znosisz bluesowego Claptona, bo ciągle to samo i to samo. Halo, a czego oczekujesz od bluesa Mówisz straszne rzeczy w tym temacie, mam wielką nadzieję, że wiesz, że blues to nie tylko muzyka, ale ogół czynników, które wpływają na to, że ktoś gra i/lub tworzy bluesa. Nie wiem czy czytałeś jego autobiografię, tam wszysko wyjaśnia. Poza tym nie można porównywać calokształtu twórczości artysty z pojedynczymi płytami zaklinam Cię nie rób tego Wracając do E.C. J.J. Cale, dobrze Ci znany stwierdził, że Clapton przybliżył bluesa ludziom z kraju, gdzie blues się rozwijał, ironia?? Tak, Clapton jest jednym z najlepszych gitarzystów świata. Tak, Clapton jest mistrzem w przekazywaniu emocji. Tak, Clapton potrafi robić rzeczy, o których innym się nie śniło i robi to z nieprawdopodobną elegancją, właściwą tylko dla niego. Potrafi zagrać właściwy dźwięk, kiedy trzeba i dzięki Bogu, nadal to robi. Poza tym wielu artystów nie istniałoby, gdyby nie wpływ E.C., także tych, których wielu z nas ceni bardziej od bohatera zakładki. Qrde wygląda na to, że chcę Cię jakoś przekonać to nie jest moim celem
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Jurek Muszyński pisze:Ciekawy temat. I pytanie, które też sobie zadawałem, kiedy "God" ostatnio był w Polsce. O co chodzi? Odpowiedzi nie znam, być może nie dość przerobiłem lekcję historii. Moją ulubioną jego piosenką jest akurat nie jego piosenka, ale zawsze chętnie słucham "Cocaine".
Rafal_blues pisze:mam wielką nadzieję, że wiesz, że blues to nie tylko muzyka, ale ogół czynników, które wpływają na to, że ktoś gra i/lub tworzy bluesa.
Pawe Freebird Michaliszyn pisze:A jego bluesowego i piosenkowego wcielenia nie znoszę.....wtórne do bólu...No chyba że zagra tak jak piosenkowy River Of Tears na koncercie z Przyjaciólmi....tam autentycznie ta gitara łka....woła...błaga....
borszysz pisze:Pawe Freebird Michaliszyn pisze:A jego bluesowego i piosenkowego wcielenia nie znoszę.....wtórne do bólu...No chyba że zagra tak jak piosenkowy River Of Tears na koncercie z Przyjaciólmi....tam autentycznie ta gitara łka....woła...błaga....
Rano przeczytałem Twój pierwszy post w tym temacie i chciałem Ci właśnie podrzucić River of Tears czy Old love z Hyde Parku z 1996 roku, ale River of tears podrzuciłeś sobie sam;) więc ja Ci tylko zaproponuje inne wykonanie tej piosenki:
http://www.youtube.com/watch?v=pTVoM6x7tEg
Z dvd One more car, one more rider. Jego solówka wraz z poprzedzającą ją solówką Billy'ego Prestona wprowadza taki klimat i taki nastrój, że trudno znaleźć kogoś, kto lepiej opisałby emocje które są zawarte w tekście utworu.
Dodatkowo smaczku dodaje fakt (jeśli się nie mylę), że tuż przed tym koncertem Eric dowiedział się o śmierci Harrisona, więc wylał swoje uczucia w najlepszy sposób.
borszysz pisze:Posłuchałem, faktycznie gdybym nie wiedział, że to Skynyrdzi to bym pomyślał, że to piosenka Claptona z gościnnym udziałem Ronniego
Swoją drogą ciekawe by to było usłyszeć Allena i EC razem. Jakby to "zagadało"... z pewnością pięknie, ale w którą stronę by poszli, bardziej southern rockową za Allenem, czy bardziej w stronę płaczliwych blueso-podobnych piosenek granych przez EC.
A do kolekcji tych pięknych solówek dorzucę wspomniane wcześniej Old Love z Hyde Parku z 1996 r.
borszysz pisze:Ale popatrz Pawle jak on tam perfekcyjnie buduje napięcie... najpierw cicho szlocha, krótkimi, wysokimi dźwiękami a na koniec wrzeszczy z pełną siłą, znacznym przesterem i szybciej, po czym moja gniew i jak za ucięciem noża wraca cichy gitarowy płacz, cały zespół robi do tego idealne tło z fenomenalnym Steve'm Gadd'em za garami (swoją drogą w tym koncercie ma jedną pomyłke, w Szeryfie jeśli mnie pamięć nie myli, kamerzysta świetnie uchwycił moment w którym Eric sie odwraca i sie z niego smieje;))
Eric naprawdę w takich "płaczliwych" utworach pokazuje się z najlepszej strony, w końcu wszyscy wiemy ile przeszedł, wielka miłość do Pattie, walka o nią, potem walka z nałogami, śmierć ukochanego syna i że wtedy się nie złamał i nie wrócił do nałogów to naprawdę olbrzymi szacunek dla niego.
Pawel1991 pisze:Pojawił się głos jakoby Clapton nie miał jakichś wyjątkowych umiejętności technicznych. Z tym nie mogę się zgodzić: po pierwsze timing ( nie słyszałem u niego nigdy czegoś zagranego nie w timie ) po drugie perfekcjonizmy gry ( na żadnym koncercie nie słyszałem wyraźnego "walnięcia się", więcej: wszystkie podciągnięcia są idealne). Poza tym niech potwierdzeniem umiejętności technicznych będzie jego DVD "Sessions For Robert J.", tam naprawdę pokazuje jak się gra na gitarze.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 253 gości