Proszę w imieniu nas wszystkich o tego typu - wspominki.
Oldjazzman pisze:Witam. Poruszyłem wątek zespołów jazzu tradycyjnego grających bluesy, jednak nie dysponuję możliwościami zamieszczenia tutaj jakiś nagrań z tamtych lat. Przypomina mnie się , że np. z Old Timersami miałem dwie sesje nagraniowe. Jedna w W-wie w Polskim Radio, druga w Polskim Radio we Wrocławiu, gdzieś na Krzykach (sala duża ze sceną, coś jakby Filharmonia?) w trakcie Festiwalu Jazz nad Odrą. Działo się to w latach 65-66. Czy te nagrania są gdzieś w archiwach? Dawniej tak często nie nagrywano zespołów jak dziś. Więc z nagraniami będzie gorzej. A wracając do Warszawskiej Stodoły to na jej deskach funkcjonowały za "moich" czasów zespoły jazzu tradycyjnego takie jak: 1. Ragtime Jazz Band - Władysław Dobrowolski - trumpet, Jerzy Galiński-klarnet, Zbigniew? Konopczyński- puzon, Mieczysław Mazur - fortepian i chyba Henryk Mazur -perkusja (braćmi nie byli). Był też suzafon-charakterystyczny wielki, basujący dęty instrument przykuwający uwagę w orkiestrach dętych amerykańskich na paradach ulicznych. Taka patelnia nad głową tego co w nią dmucha. Grał na nim Andrzej? Jastrzębski (imienia dobrze nie pamiętam). Zawsze zastanawialiśmy się skąd on bierze do tej rury powietrze, gdyż był wątłej postury, aż ktoś zagadkę rozwiązał i objawił wszystkim, że z....okularów. Nosił duże okulary. 2. Old Timers - Henryk Majewski - trumpet, Jerzy Kowalski - puzon, ja na klarnecie, Wojciech Kamiński-fortepian, Krzysztof Adamek lub Jerzy Dunin Kozicki - drums, "Grzybek" (nazwiska nie pamiętam - pogotowie kontrabasowe) na kontrabasie, banjo - nie pamietam. 3. Gold Washboard z Zawistowskim na puzonie. Miał ksywę, której tutaj nie przytoczę, mimo że pamiętam. Używano jej z upodobaniem, choć nie wiem czy przy pełnym aplauzie jej posiadacza. Ale to było bardzo sympatyczne. 4. Vistula Rivers Band - oni chyba byli póżniej. O ile sobie dobrze przypominam to grał tam Andrzej? Bigolas na klarnecie. 5. Hagaw z Grzegorzem Brudko na banjo (kierownikiem i założycielem grupy) oraz charakterystycznym saksofonem basowym Halika (imienia nie pamiętam). 6. Alfa Dixielanders - zespół złożony w zasadzie ze studentów Politechniki W-skiej, gdzie miałem przyjemność też grać razem z Mikołajem Lipowskim na fortepianie, który obecnie jest W-ce Prezesem Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego, Zbigniewem Kulhawczukiem na kontrabasie - póżniej w Paradoksie z Andrzejem Brzeskim oraz z Januszem Pliwko na trąbce (w zasadzie świetny pianista) - siedzi obecnie właśnie z Włodzimierzem Wanderem w Chicago. Ci muzycy mają tam jakiś klub i się spotykają. Tyle o zespołach skupionych w Klubie Jazzu Tradycyjnego Stodoła. Ojcem, patronem Klubu Jazzu Tradycyjnego w Stodole był i jest do dziś Jerzy Bojanowski - wspaniały człowiek, przyjaciel nas wszystkich. Dużą pracę wykonywał też w tym klubie Andrzej Górny - redaktor i prowadzący współcześnie program "Książki z górnej półki" w TV. Na Jego cześć Hagaw popełnił kompozycję "Taniec z czasów Górnego" - wspomniałem o tym wcześniej. Bojanowskiego i Górnego spotkałem chyba cztery lata temu w Iławie, w Amfiteatrze im. Louisa Armstronga na Old Jazz Meeting. Żyją ta muzyką do dziś! No więc zabawa co piątek w tej Stodole była przednia. Łza się w oku kręci. Obok muzyków grających w wymienionych zespołach, na scenie podczas Jamu przewijało się mnóstwo muzyków, głównie z tzw. Dziekanki, która była akademikiem Szkoły Muzycznej na Bednarskiej. Na widowni zaś przysłuchiwali się temu inni muzycy, w dużej mierze gitarzyści właśnie innych zespołów. Wspomniałem wcześniej też o ciekawym koncerciku, gdzie popełniono mariaż sekcji dętej z Old Timers i rytmicznej z Akwarel. Tyle na razie sobie przypomniałem. Gdyby zaś ktoś wydobył i umieścił tutaj nagrania tych zespołów, mogłyby być one bardzo ciekawe. Ja raczej będę miał z tym duże trudności. Służę zaś wspomnieniami o ile są one dla Was ciekawe. Kończąc zaś, ze swej strony zachęcałbym Was do przeżycia w przyszłym roku w okolicach 15 sierpnia Festiwalu Old Jazz Meeting w Iławie. Będąc raz na nim doznałem wielkiego przeżycia muzycznego. Grał tam Big Band pod kierunkiem Jerzego Fijałkowskiego. Odbiór tego bandu z wokalistami m.in. Ewą Bem na żywo, przy wspaniałym nagłośnieniu, co się rzadko zdarza, w amfiteatrze pośród jezior pozostanie w mojej pamięci na zawsze. Wybierzcie się tam. Tam też grają bluesy i to po mistrzowsku.
Pozdrawiam tymczasem
Oldjazzman, to może tak od początku ?
Będę /będziemy bardzo wdzięczni !