robert pisze: I tu się pomyliłeś , mianowicie 315 a 325 volt ,ma to wpływ na brzmienie , niewielki ale ma .
Witam! Zasilacz nie jest po to żeby wpływał na brzmienie, tylko żeby dostarczył odpowiednie napięcie przy odpowiedniej wydajności prądowej. Spadek lub wzrost napięcia, przede wszystkim będzie miał wpływ na wzmocnienie, a większości problem jest tego typu, że konstruktorzy starają się uzyskać brzmienie przesteru przez przesterowanie końcówki, a nie ukształtowania odpowiedniego przesterowanego brzmienia w przedwzmacniaczu, co ma bardzo wielką wadę, a mianowicie, że owy rzekomy klak, uzyska się tylko po rozkręceniu wzmacniacza na maxsa, a jeżeli ktoś zechciał by sobie pograć na cudownym brzmieniu trochę ciszej, tak żeby sąsiedzi nie słyszeli, to co ma wtedy zrobić? Nie tędy droga do sukcesu
robert pisze: np wzmacniacz który ma mieć 385 volt a ty np: podłączysz 370 volt , na chłopski rozum ucieknie góra i środek.
Proponuję żebyś przy jednym, jak i przy drugim napięciu podłączył pod wzmacniacz oscyloskop i generator i ściągnął charakterystykę częstotliwościową z niego. i napisz czy faktycznie zauważyłeś czy środek i góra uciekły i czy w ogóle jakiekolwiek zmiany zaszły.
robert pisze: Jeżeli robisz wzmacniacz ze schematu to należy się go ściśle trzymać .
No tu bym się mógł z Tobą zgodzić, ale pod warunkiem, że owy wzmacniacz jest faktycznie prawidłowo zaprojektowany. Ale ogólnie to samo brzmienie można uzyskać przy każdej konstrukcji i przy różnych napięciach, z tym że wtedy trzeba się ściśle trzymać toru sygnałowego i dążyć do uzyskania odpowiedniej charakterystyki w poszczególnych blokach.
robert pisze: Odpowiem tak , 5-7 volt nie zrobi wielkiej różnicy , ale w niektórych wzmacniaczach 15 volt wpływa konkretnie na brzmienie i nie ma tu znaczenia kabel i inne bajery ,
Tak samo jest z żarzeniem , pełne 6,3 volta a 5,7 -5.85 ,będzie miało również istotny wpływ na brzmienie .
Twój błąd polega na tym, że wszystkie odczucia odsłuchowe odnosisz do przesterowania. Jeżeli obniży się troszkę napięcie rzażenia, to automatycznie temperatura lampy spadnie, tym samym zmniejszy się przyciąganie elektronów przez katodę, co doprowadzi do zmniejszenia wzmocnienia każdego stopnia i to wszystko, to samo uzyskasz przez zmniejszenie Volume, zmniejszy się rzekome przesterowanie końcówki, a co za tym idzie, ten rzekomy cudowny odsłuch przesteru.
robert pisze: Najważniejsza rzeczą w lampiaku jest samo zasilanie
Nareszcie piszesz od rzeczy, masz u mnie plusa, ale pozwolisz że mimo to dodam troszeczkę od siebie.
W zestawach gitarowych najbardziej lekceważonym blokiem, jest zasilacz, nawet wielu producentów podnosi napięcie zasilania, aby uzyskać większą moc wyjściową, nie uwzględniając odpowiednio mocy transformatora, do mocy traconej. Prowadzi to do tak kuriozalnych rozwiązań, gdzie moc transformatora jest równa, lub nawet mniejsza od mocy wzmacniacza.
Efektem tego są gwałtowne zmiany napięcia zasilania przy dużych poborach prądu, które modulują sygnał wyjściowy prowadząc do zniekształceń sięgających kilkudziesięciu procent. Dla tego w naszych wzmacniaczach często znajdują się transformatory znacznie przekraczające wymagania wynikające z mocy wyjściowej i sprawności wzmacniacza.
Są to transformatory specjalnie wykonywane do zestawów audio, triodalne, ekranowane, mające mniejsze pole rozproszenia w porównaniu z transformatorami przemysłowymi, które nie bardzo nadają się do celów audio i wszelkich wzmacniaczy ze względu na zbyt dużą gęstość prądu, która została podyktowana celami ekonomicznymi. Zastosowanie w audio transformatora zbyt oszukanego, o nadmiernej gęstości prądu, doprowadzi do tego, że przez cały czas będzie słyszalny przydźwięk sieciowy i nawet wiadro elektrolitów nic tu nie pomoże.
Nie wątpliwie dużo lepszym rozwiązaniem jest stosowanie stabilizowanego zasilacza, o jak najmniejszej rezystancji dynamicznej.
Pozdrawiam