autor: Oldjazzman » listopada 6, 2010, 11:15 am
Tak sobie czytam Wasze posty i pomyślałem, że mógłbym się podzielić z Wami ciekawostką techniczną z czasów komuny.
Miałem sąsiada, przyjaciela zresztą, który był po fizyce i grał trochę na różnych instrumentach. Sporządził on gitarę, gdzie nie było żadnych przystawek a dżwięk był generowany przez pole magnetyczne wytwarzane przez struny. Mogę tutaj coś nieprecyzyjnie technicznie objaśniać, ale rzeczywiście od strony technicznej była to całkowita nowość. Ponieważ jak wspomniałem był moim sąsiadem, a ja znam dobrze Grześka Skawińskiego, który często mnie odwiedzał w domu, skojarzyłem tych dwóch gości i ów fizyk zrobił Grześkowi na Jego zamówienie taką gitarę. Grzesiek ocenił ją jako wartą grzechu i przez pewien czas jej używał, gdyż miała ciekawe brzmienie. Zabrał ją też do Stanów i zdaje się (tego pewny nie jestem) pokazał ją Lucaterowi (Toto) w Los Angeles, gdyż wiem, że się z nim spotkał i coś mi o tym mówił. Starał się tym wynalazkiem zainteresować Amerykanów, ale jednak tego nie kupili. Myślę, że Grzesiek tą gitarę nadal posiada, więc jeśli ktoś byłby zainteresowany, to mógłby się z Nim skontaktować. Mój sąsiad - fizyk, po jakimś czasie wyemigrował z rodziną do Australii. Zdaję sobie sprawę, że historia jest z cyklu nieprawdopodobnych ale jest prawdziwa. Rzecz działa się w Ciechanowie.