Witam wszystkich.
Ojjj to był prawdziwy maraton!
Bawiłam sie naprawde wyśmienicie!! Przepiękne czyste miasto!
Muzycznie na kolana powalił mnie Jarle Bernhoft & Knut Reiersrud Band
wcześniej nie znałam obu panów jedynie słyszałam że warto zobaczyć, ale takiej znakomitości się nie spodziewałam
Troche zawiodłam sie koncertem Bonamassy, to był moj trzeci koncert tego pana i zdecydowanie najsłabszy. Żałuję również że nie starczyło sił na aktywne uczestnictwo w koncercie TYA. Z daleka na siedząco nie dało sie do końca wczuć w tą muzyczną podróż.
Z dużych koncertów w czołówce napewno Jesus Volt oraz Wanda Johnson!
Nikt też nic nie wspomniał na razie o kapeli pod nazwą Steve Lury & Bullfrog Brown. Może nie porwali mnie jak wyżej wymienieni ale jestem pod wrażeniem tego młodego charyzmatycznego człowieka który śpiewał. Gdy zamykało się oczy słychać było wsapniały doświadczony głos, brzmiący jakby śpiewał jakiś stary bluesman
No i te momenty z gitarą slajd
Myśle że to zespól który świetnie nadawałby sie do jakiegoś małego zadymionego klubu.
Ale tych cudnych momentów było bez liku: 7 w nocy!, Devil Blues, Los Agentos...
No i bezkonkurencyjnie spotkania w Rozmarino i Barze Polskim!!!!
Tam dopiero poczuć można było bluesa i niesamowicie ciepłą rodzinną atmosfere.
Tomek i Bartek wraz z Los Agentos REWELACJA! Podziwiam za wytrwałośc w tym jamowaniu i dziekuję za te wszystkie piekne nutki do samego rana
Ciesze się również ze mialam okazję poznać pare wspaniałych osób. Ewcia i Kuba jesteście po prostu cudowani! BluesKazik wraz z towarzyszem wielki buziak dla was
no i Rafal...
Szkoda że zabrakło odwagi aby ta lisa byla troszkę dłuższa...
Panie Andrzeju dziekuje za wszystkie ciepłe słowa
Pozdrawiam wszystkich