Strona 1 z 1

Paul McCartney, "Flaming Pie", 1997

Post: czerwca 3, 2013, 7:29 pm
autor: mariuszgr4
Koncert Sir Paula w Warszawie coraz bliżej, to sprowokowało mnie do sięgnięcia po jeden z jego najlepszych solowych albumów, Flaming Pie z 1997 roku. Materiał powstawał w okresie, kiedy McCartney zakończył pracę nad antologią Beatlesów i mógł wreszcie zająć się swoimi nowymi pomysłami. Nowymi? Duch czwórki z Liverpoolu tak mocno unosi się nad tymi nagraniami, że nie sposób oprzeć się porównaniom i wzruszeniu.
Oprócz Lynne’a (kiedyś lider Electric Light Orchestra) pojawiają się na tej płycie Steve Miller (ten od Steve Miller Band i Abracadabry), Ringo Starr, George Martin, żona Linda, a nawet syn mistrza, James McCartney.
Chyba nie ma potrzeby długo rozwodzić się nad czternastoma piosenkami składającymi się na tę płytę. O geniuszu Sir Paula świadczy taka perła, jak Somedays, klimatem i smykami przywodząca na myśl Yesterday i Strawberry Fields Forever, a ponadto kilka znakomitych kawałków, m.in. Souvenir kojarzący się nieodparcie z Oh Darling, przepiękne Calico Skies i Little Willow czy świetny na koniec Great Day. A tego, że bandlider jest ciągle rokendrolowcem, dowodzi utwór tytułowy. Świetny krążek!