Paweł Stomma pisze:Tylko jak się w takim tempie trzaska taką ilość utworów, to dopracowanie ich wydaje się mało możliwe. Sam Joe mówił w jakimś wywiadzie, że wchodzi kiedyś do studia i przeżywa moment dezorientacji - co i z kim teraz gram?!
Mało możliwe a jednak wykonalne! Utwory Joe może nie są arcydziełami, ale są dopracowane do p e r f e k c j i !!!
Zero przypadku!
Kiedyś w programie "Muzyka łączy pokolenia" jakaś młoda kapela olśniewająco zagrała "Z miłości do Ciebie" (w szybszym tempie i z bogatym aranżem) a na pytanie - niemal osranego tym wykonaniem - dziennikarza T. Nalepa odparł: "Jakbym chciał żeby to tak brzmiało to tak bym nagrał, chciałem tak jak jest i to jest najlepsze dla mnie wykonanie".
Czy z J.B. jest podobnie?
Nie całkiem! Bo - niestety - za wszystko odpowiada Kevin producent. Tak się umówili. To on decyduje a w zamian za to Joe ma zagwarantowany marsz w górę na drabince sławy. Takie czasy. Fajnie jest to opisane (wiele cytatów) w "Teraz Rocku" (w tym z wkładką z J.B.).
Czy to popierać?
Zdecydowanie tak, bo daleko tej muzyce do popu i innych zalewających radio gówien. Bardzo dobry gitarowy rock o bluesowych korzeniach. O wiele lepszy nisz dokonania artystów uznanych przez ogół za mistrzów gatunku. Może nie tak dobry jak płyty bogów, którzy niestety w większości odeszli w biedzie i zapomnieniu, bo nagrali rewelacyjne płyty a ogół o nich nie usłyszał bądź usłyszał za późno - gdy zdechli zachlani!
Drażnią mnie wypowiedzi o "wybitnej" płycie J.B., że niby wszyscy na nią czekają!
Ja nie czekam, bo zeby nagrać wybitną płytę to musi być zespół i chemia między członkami.
I jeszcze jedno: Joe jest wybitnym gitarzystą. Nie wszystko co potrafi pokazuje na płytach (nie wszystko też potrafi - takich nie ma), bo się już wyszalał, nic nie musi udowadniać i ma inne priorytety, ale wystarczy zobaczyć jakie ukazuje rozwiązania na pokazach master class, z jaką łatwością to robi. Panowie, nie piszcie głupot, że ten czy tamten wciąga go jedną dziurką od nosa, bo to bzdury. Jest wiele stylów, sposobów gry i to są rzeczy nieporównywalne, ale J.B. to ekstraklasa - wyżej już nie ma, no może za wyjątkiem wirtuozów - prekursorów stylu, bo Joe jednak nic nowego w historii muzyki nie stworzył.
A w temacie:
dla mnie rewelacyjny kawałek Bonamassy to np. "Django" z YOU & ME