Zespół blues rockowy - kiedy ktoś wrzuca Cię do tego worka w Polsce, to wiedz, że będą Cię porównywać do Dżemu, szczególnie z okresu "ryśkowego". W przypadku kolegów z Rudy Śląskiej nie są to jednak porównania pozbawione sensu.
Podobieństw jest kilka: od muzyki mocno osadzonej w tradycji The Allman Brothers Band, poprzez teksty, które dopiero w połączeniu z dźwiękami zyskują specyficzny urok, aż po umiłowanie do własnych facjat przejawiające się w umieszczeniu ich na okładce płyty.
Ścigani zapunktowali u mnie po tym, gdy udało im się przechytrzyć telewizję i będąc zespołem nie-popowym zyskać sympatię widzów (chodzi mi oczywiście o ich udział w programie "Hit Generator"). I choć, jak możecie wywnioskować po wstępie, panowie nie prezentują specjalnie oryginalnej muzyki - to wszystko już gdzieś było! - to jednak mogą się podobać, gdyż grają ją z wielką pasją, a jednocześnie lekkością.
Jako się rzekło, muzyka grupy, której liderem jest wokalista i gitarzysta Maciej Lipina (jego ciepły głos to duży atut kapeli), czerpie garściami z tradycji białego blues rocka. Dokonania zespołu braci Allmanów, Johna Mayalla czy Erica Claptona w tych melodyjnych, utrzymanych najczęściej w średnich tempach utworach są tu aż nadto wyczuwalne. To oczywiście zaleta - komu udaje się w dzisiejszych czasach, grając takie dźwięki, dotrzeć do świadomości szerokiej grupy polskich słuchaczy? Nie widzę zbyt wielu rąk w górze.
Co spodoba się Wam na "Spiritus Movens"? Moim zdaniem faworytów jest kilku. Po pierwsze "W pustej głowie" to dynamiczny, zalatujący southernowym graniem starter, który dodatkowo cieszy chwytliwym, niegłupim refrenie. Porównania do Dżemu, tym razem "balcarowego", przywoła na poły balladowe granie w "Doceniać chwile" (i jeszcze to cieplutkie brzmienie pedal steel pobrzmiewające gdzieś w tle!). Pięknie płyną też numery, które wyróżniają klimatycznym bluesowym lirykiem - "Chyba wiem, co mi jest" o damsko-męskiej relacji oraz "Australia", łącząca motywy zagubienia i wędrówki.
Jedynym muzycznym nienasyceniem na trzeciej płycie Ściganych jest brak solidnego, dwunastotaktowego bluesa, który jednocześnie skopałby tyłki i rozbujałby słuchacza. Acz może przemawia przeze mnie "niebieskie" zboczenie, może panowie z premedytacją uniknęli takiej estetyki. Z trzeciej strony BLUES rockowy band powinien gdzieś tam przemycić na swym krążku tą kwintesencję gatunku. Wszak to właśnie rdzenny blues jest "siłą sprawczą" całej muzyki rozrywkowej!
Zbigniew Hołdys nieco przesadza uważając Ściganych za najlepszy polski band rockowy, niemniej albumem "Spiritus Movens" Ślązacy potwierdzają, że śmiało można zaliczać ich do czołówki rodzimego gitarowego grania. Mam nadzieję, że za kilkanaście lat będziemy ich pamiętać/rozpoznawać nie tylko jako klon Dżemu, ale jako pełnoprawne zjawisko na naszym krajowym podwórku.
http://www.students.pl