Joe Bonamassa - Ballad Of John Henry

[ewcia]

[e m d ż i]

[jj jogi]

Czy ten Bonamassa się Knopflera nasłuchał przed nagraniem tej płyty?:) Czasami mi tak pobrzmiewają niektóre frazy, a Wam? No cóż, ja tak sobie myślę ze jednak na tej płycie Joe pada ofiarą swojego talentu - w wielu rzeczach jest dobry, czuje wiele stylistyk, lubi eksperymentowac z dźwiękiem gitary, ma fajne pomysły aranżacyjne, ale... ja chyba wolę ponownie wrzucić płytę np. Buddy'ego Guy'a "Heavy Love" lub coś w tym stylu. Joe chyba ciągle nie może się określić do końca i te piosenki nie są spójne. No ale może to niespokojny duch i tak mu odpowiada. Moim zdaniem mógłby trochę skonkretyzować siebie jako artystę. Tak myślę, ale oczywiście co do warsztatu, pomysłowości, kreatywności - nie ma wątpliwości - świetny gitarzysta. Też bym tak chciał. Szczególnie zazdroszczę mu warunków w jakich na pewno pracuje w studio, gitara brzmi świetnie, jest na tej płycie dużo smaczków słyszalnych dobrze w słuchawkach, tu coś z prawej zawyje, tam coś z lewej odpowie, bębenek uderzy, akustyczna brzdąknie - tygrysy to lubieją...

[e m d ż i]

[Pawel Freebird Michaliszy]