Moderator: mods
Robert007Lenert pisze:Ja tez nie rozumiem idei. Winyl to winyl. Przegrany nawet najwierniej na plytke dvd jest tylko nieudolnym klonem. Zreszta ja ogolnie nie cierpie kopii. Plyta ma miec label, okladke. To tak jak z ksiazka w wersji na cd, badz w wersji ksero. Niby sie czyta, ale to nie to.
Robert007Lenert pisze:Ja tez nie rozumiem idei. Winyl to winyl. Przegrany nawet najwierniej na plytke dvd jest tylko nieudolnym klonem.....
Robert007Lenert pisze: Tylko duch gdzies ginie.
kazek pisze:Są nawet ludzie , którzy kopiują okładki...
no cóz...
A kupowanie winyli i słuchanie tego po zgraniu coby się nie poniszczyło to dziwne troche jest.No chyba że ktos ma gramofon z naciskiem na igłe 16 gramów ( taka małą tokareczke :P )
Pawe Freebird Michaliszyn pisze:Dokładnie!
Winyl to winyl. Rzecz skończona. Celebrowanie słuchania a nie odsłuchiwania z czegos tam.
Okładka , label , numery , ciężar , odpowiednia wkładka , napęd ...no i widok kręcącej sie płyty...
marek haga pisze:Trochę mnie dziwi ten sentymentalizm. Każdy nośnik, czy to analogowy czy cyfrowy to tylko substytut muzyki granej na żywo. Dla mnie nie ma absolutnego znaczenia czy odtwarzana jest z winyla czy z empetrójki. W obu tych przypadkach jest tylko namiastką muzyki. Trzaski tudzież szumy też jakoś nie wywołują u mnie euforii, wręcz przeciwnie.
Agni pisze:Pawe Freebird Michaliszyn pisze:Dokładnie!
Winyl to winyl. Rzecz skończona. Celebrowanie słuchania a nie odsłuchiwania z czegos tam.
Okładka , label , numery , ciężar , odpowiednia wkładka , napęd ...no i widok kręcącej sie płyty...
Właśnie, cała istota słuchania winyli zawarta w kilku słowach.
I tak wątpię, by nawet przy zastosowaniu nie wiadomo jak dobrej technologii można DOKŁADNIE skopiować winyl do wersji cyfrowej. Tak żeby brzmiał dokładnie jak czarna płyta.
Z resztą dla mnie nawet trzaski częściowo zużytej płyty mają swój urok.
No i wydaje mi się, że nie jest takim problemem zdobycie gramofonu w niewygórowanej cenie.
marek haga pisze:Trochę mnie dziwi ten sentymentalizm. Każdy nośnik, czy to analogowy czy cyfrowy to tylko substytut muzyki granej na żywo. Dla mnie nie ma absolutnego znaczenia czy odtwarzana jest z winyla czy z empetrójki. W obu tych przypadkach jest tylko namiastką muzyki. Trzaski tudzież szumy też jakoś nie wywołują u mnie euforii, wręcz przeciwnie.
B&B pisze:
W efekcie nie posiadając gramofonu (ani oryginalnej płyty, co podpada pod piractwo) możemy słuchać muzyki jakby ze sprzętu analogowego.
Agni pisze:marek haga pisze:Trochę mnie dziwi ten sentymentalizm. Każdy nośnik, czy to analogowy czy cyfrowy to tylko substytut muzyki granej na żywo. Dla mnie nie ma absolutnego znaczenia czy odtwarzana jest z winyla czy z empetrójki. W obu tych przypadkach jest tylko namiastką muzyki. Trzaski tudzież szumy też jakoś nie wywołują u mnie euforii, wręcz przeciwnie.
Porównałeś tak naprawdę empetrójkę do winyla (to samo nagranie)? Różnica nie jest wymysłem, to naprawdę słychać, winyl jest po prostu przyjemniejszy dla ucha. Tak od strony czysto percpepcyjnej.
Bo od technicznej coś tam ponoć kompresja mp3 podbija wysokotonowe szumy, nieprzyjemnie dla ucha, a winyl ich po prostu nie przenosi. Niech mnie ktoś poprawi, jeśli bredzę.
A koncert jest lepszy od winyla (jeśli mamy tworzyć pewną gradację), też wolę koncert. Na koncercie masz jeszcze więcej "zakłóceń" na linii słuchacz - zespół (tu sprzęgnięcie, tu się komuś palec omsknie i mały fałsz się wkradnie, to akustyka na sali będzie sprawiać problem, zdarza się, a tu sprzęt marnej marki i jakości, a tu basisty nie słychać...) i to też tworzy całą ogólną atmosferę (oczywiście nie wspominam o sferze muzycznej, prezentacji zespołu i kontakcie z publiką, bo to oczywiste). I dla mnie osobiście to też dodaje naturalności i każdy ten szczegół jest ważny, każdy koncert jest wyjątkowy.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 267 gości