michall pisze:mickiewicz jr. pisze:michall pisze:mickiewicz jr. pisze:michall pisze:Dobry Wieczór!!
Ja jeszcze w innym świecie, ledwo co wszedłem do domu po koncercie Carlosa Johnsona...
otórz to inny świat... bardrzo przydatna lekcja... jak to kiedyś mi Pan Jerzyk powiedział ... Prawdziwy ....
No bo cholera... to był Blues... we własnej osobie BLUES.
zobacz jakie to proste ... ile feelingu... a cały BAND !! basista !! klawisze!! mo i nasi czyli Bartki !! jakby gatali ze sobą całe życie ...
Brak słów!! Carlos grał mi w pewnym momencie tuż przed nosem, podczas swych słynnych spacerów w głąb widowni. I wiesz co... kiedy obserwuje się jego ruchy, mimike... to jes niesamowite, nie potrafie opisać, aczkowiek to jest blues, to jest feeling, magia, on poprostu przeżywał te dźwięki, żył nimi. Duzo czasu pewnie jeszcze minie nim się otrząsne... Klawiszowiec i basista... no cóż, kiepski jestem w opisywaniu swoich emocji więc nie będę nawet próbował. A Bartki... nie trzeba się urodzić w Chicago jak widać... masakra.
oł jes i koniec tematu bo nie miejsce i pora